Obraz Gierymskiego aresztowany

Arcydzieło Aleksandra Gierymskiego "Chłopiec niosący snop" miało pójść pod młotek w niedzielę na ekskluzywnej aukcji w warszawskim hotelu Bristol. Jednak w czwartek po południu obraz niespodziewanie zaaresztowała ekipa urzędników Ministerstwa Kultury i policjantów. Dlaczego?

"Chłopiec" to jeden z najcenniejszych obrazów Gierymskiego. Od II wojny światowej uważano, że bezpowrotnie przepadł. Znaliśmy go jedynie z przedwojennej czarno-białej fotografii. Ale - ocalał. Niedawno zaoferowano go do sprzedaży domowi aukcyjnemu Sztuka. Ma cenę wywoławczą 600 tys. zł.

Przed wojną płótno należało do dr. Henryka Aszkenazego, zamożnego warszawskiego kolekcjonera pochodzenia żydowskiego. W 1938 r. udostępnił je na wystawę Gierymskiego w Muzeum Narodowym. Okupacja zastała dr. Aszkenazego w Warszawie; jego dalsze losy nie są znane.

Tuż po wojnie Ministerstwo Kultury dokumentowało niemieckie rabunki i zniszczenia. Zachował się kwestionariusz strat dr. Aszkenazego. Zawiera dwie pozycje: "Pastuszki" Józefa Chełmońskiego i właśnie "Chłopca" Gierymskiego (czytam adnotację: "zrabowany 1939/40 przez niemców").

"Chłopiec" był jedną z dotkliwszych strat wojennych polskiego malarstwa. Wybitna znawczyni twórczości Gierymskiego prof. Halina Stępień uważa go za arcydzieło: - To obraz małego formatu, 77 na 94 cm, a sprawia wrażenie monumentalnego. Nie ma na nim nieba, kadr ograniczony jest do pejzażu, a mimo to Gierymski uzyskał efekt wielkiej przestrzeni. To niesłychanie "powietrzny" obraz.

Jak "Chłopiec" trafił do Sztuki? Sprzedający nie przedstawił żadnych dokumentów o pochodzeniu obrazu. Dom aukcyjny zwyczajowo zadowolił się jego oświadczeniem, że dzieło nie ma wad prawnych.

Sztuka więcej informacji nie podaje - tajemnica handlowa. Nie udało mi się skontaktować z posiadaczem obrazu. Nieoficjalnie wiem, że oświadczył on, iż jego ojciec kupił "Chłopca" od Aszkenazego w 1940 r., umieścił je w metalowej kasetce i ukrył w piwnicy.

W powstaniu warszawskim dom spłonął. Lekko uszkodzone płótno po wojnie odkopano i bez konserwacji powieszono w mieszkaniu nowego właściciela. W czasach PRL nie ujawnił on oficjalnie, że ma słynnego "Chłopca". W największej tajemnicy pokazał dzieło kilku zaufanym historykom sztuki, m.in. podobno prof. Stanisławowi Lorentzowi, dyrektorowi Muzeum Narodowego.

Dyrektor Sztuki dr Józef Grabski mówi, że oferujący obraz nie wiedział, iż dzieło jest na listach strat wojennych.

Czy zatem arcydzieło Gierymskiego zrabowali Niemcy i w niejasny sposób trafiło w ręce prywatne, czy jednak w przeddzień Holocaustu legalnie odkupiono je od prawowitego właściciela? Tajemnicę powinna rozstrzygnąć prokuratura. Obraz jest w policyjnym depozycie, choć nadal wisi w siedzibie Sztuki. Dyrektor Grabski nie traci nadziei, że posiadacz szybko wyjaśni wątpliwości.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.