- Rozdział został zamknięty: w partii nie ma już rywalizujących klanów. Nie czuję do nikogo urazy, bo od jutra będziemy jedną rodziną, jedną partią ze wspólnym sztandarem i celem. Taką deklarację ben Eliezera usłyszeli w środę o północy działacze Partii Pracy. Zebrali się w Tel Awiwie, by wziąć udział w ogłoszeniu wyników powtórki wyborów, które dały Eliezerowi niewielkie zwycięstwo nad Avrahamem Burgiem.
Pierwszą rundę, która miała miejsce na początku września, wygrał z niewielką przewagą Burg, przewodniczący parlamentu i zwolennik umiarkowanej linii wobec Palestyńczyków. Jednak ben Eliezer oskarżył go o fałszerstwo wśród arabskich i druzyjskich wyborców. Po ponad trzech miesiącach targów i kłótni wybory powtórzono w blisko 50 punktach. Tym razem ben Eliezer miał 3 proc. głosów przewagi.
Izraelscy i zagraniczni obserwatorzy przyjęli jego deklarację w sprawie jedności sceptycznie. Partii Pracy, która przez rządziła dziesięciolecia, nie ma jasnego programu i spójnego przywództwa. Zwycięstwa ben Eliezera nie uznało lewicowe i propokojowe skrzydło partii na czele z Jossim Beilinem, byłym ministrem sprawiedliwości i autorem pierwszych porozumień z Palestyńczykami.
Od nieudanych negocjacji z Palestyńczykami w Camp David i wybuchu palestyńskiej rewolty 15 miesięcy temu pokojowy projekt Partii Pracy skompromitował się w oczach wielu Izraelczyków. Opinia publiczna domaga się od polityków zapewnienia bezpieczeństwa i ukrócenia palestyńskich operacji zbrojnych. Twarda polityka Szarona ma w sondażach 70-proc. poparcie.
Po sromotnej klęsce byłego premiera i szefa Partii Pracy Ehuda Baraka w lutowych wyborach laburzyści są w rozsypce. W marcu - wbrew opinii części działaczy - Partia Pracy przystąpiła do rządu jedności narodowej prawicowego "jastrzębia" Ariela Szarona. Ben Eliezer objął tekę ministra wojny, a Szimon Peres, najbardziej znany polityk partii, został szefem dyplomacji.
Laburzyści, rozdarci między chęcią trzymania ręki na pulsie w rządzie Szarona i programową niechęcią do skrajnie prawicowego skrzydła gabinetu Szarona, nie przedstawili nowego planu. - Partia Pracy jest w śpiączce, sparaliżowana, w zapaści - mówią zgodnie izraelscy politolodzy. Ben Eliezera "czeka herkulesowe zadanie", jak twierdzi bliski Partii Pracy dziennik "Haarec". Czy zdoła wyprowadzić partię z największego kryzysu w historii?
Podczas dziesięciu miesięcy w rządzie ben Eliezer systematycznie popierał politykę represji wobec Palestyńczyków, co oburzało wielu jego kolegów. Podczas gdy Beilin manifestował niedawno na rzecz pokoju w towarzystwie ministra palestyńskiego rządu, ben Eliezer głosił za Szaronem - Jaser Arafat "wypadł z gry".
Obserwatorzy sądzą, że wybór ben Eliezera, który w przeciwieństwie do Burga jest za pozostaniem w rządzie, umocni gabinet Szarona. "Haarec" przewiduje jednak, że Partię Pracy czeka okres zaciekłych walk wewnętrznych, których ukoronowaniem za rok będzie wybór kandydata partii na premiera.