Na Ukrainie coraz bliżej do nowych wyborów

W poniedziałek Wiktor Janukowycz wystawił do wiatru pomarańczową koalicję.

Prorosyjska Partia Regionów Wiktora Janukowycza, głównego oponenta Wiktora Juszczenki w wyborach prezydenckich 2004 r., już od tygodnia paraliżuje pracę Rady Najwyższej. Formalnie dlatego, że domaga się powierzenia jej ludziom funkcji szefów kilku komisji parlamentarnych i utajnienia głosowania nad kandydaturami na marszałka izby.

W rzeczywistości Regiony grają na zwłokę i - jak twierdzą politycy pomarańczowej większości - próbują przekupić i przeciągnąć na swoją stronę tylu posłów frakcji tworzących koalicję (Nasza Ukraina, Blok Julii Tymoszenko i Socjalistyczna Partia Ukrainy), by zdobyć przewagę w izbie.

Wczoraj wydawało się, że zakończenie konfliktu jest blisko. Przywódcy pomarańczowych i Regionów mieli podjąć rozmowy przy okrągłym stole. Janukowycz jednak nie stawił się na spotkanie. Mało tego, opozycja postawiła koalicji nowe warunki, żądając dla siebie nowych funkcji w parlamencie i w rządzie.

Regiony zapowiadają, że jeśli te warunki nie zostaną spełnione, dalej będą paraliżować prace Rady. A to oznacza, że Ukraina nadal nie będzie miała rządu.

Jeśli parlament nie zacznie normalnie pracować do 24 lipca, prezydent Juszczenko zgodnie z konstytucja będzie musiał rozwiązać Radę i ogłosić nowe wybory.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.