Rosja przegrywa walkę z AIDS

Tylko co dziesiąty Rosjanin chory na AIDS otrzymuje leki ratujące życie. Wkrótce może być znacznie gorzej, bo do Rosji przestają płynąć miliony dolarów zachodniej pomocy na walkę z epidemią

Rosja od kilku lat stoi na granicy epidemii HIV/AIDS. Wedle ostatnich szacunków ONZ w kraju mieszka 900 tys. zakażonych (w Polsce ok. 30 tys.), a prof. Wadim Pokrowski z Centrum Zapobiegania i Walki z AIDS niedawno przyznał, że wskażniki zakażeń należałoby podnieść nawet do 1-1,5 mln. Oznaczałoby to, że HIV ma już ponad 1 proc. Rosjan.

Wprawdzie marząca o mocarstwowości Rosja bogaci się na ropie i gazie, ale jej chorzy zmagają się z problemami nieznanymi na Zachodzie. Tylko co dziesiąty z 50 tys. rosyjskich chorych na AIDS może liczyć na darmową terapię, która - przy odpowiednim stosowaniu - pozwoliłaby dożyć starości. Ratujące życie leki są dotowane m.in. przez Fundusz do walki z AIDS, Malarią i Gruźlicą stowarzyszony z Bankiem Światowym. Sęk w tym, że Bank wkrótce wstrzyma pomoc dla Moskwy.

Bo Rosja jest bogata

- Rosja należy do grupy G8. Ma coraz wyższe dochody. W normalnym trybie to ona powinna świadczyć pomoc - tłumaczył niedawno Jon Liden, rzecznik Funduszu do walki z AIDS, Malarią i Gruźlicą. A Bank Światowy uznał Rosję za kraj o "dochodzie wyższym niż średni", co oznacza zablokowanie pomocy humanitarnej. Moskwa może zatem liczyć jeszcze na co najwyżej 200 mln dol. z przyznanych już grantów, lecz nie dostanie już żadnej nowej pomocy.

- Choć Kreml powoli uświadamia sobie groźbę epidemii, to obawiam się, że będzie zwlekać z załataniem dziury po zachodniej pomocy - uważa Jekatierina Milicka z fundacji AIDS: Wschód - Zachód. Wprawdzie w grudniu 2005 r. prezydent Putin zapowiedział 20-krotny wzrost wydatków na walkę z HIV (do 100 mln dol.), ale zdaniem organizacji pozarządowych na tym może się skończyć. Tymczasem w Rosji blisko 40 proc. zakażeń dokonuje się na drodze zwykłych stosunków heteroseksualnych, a to wedle zachodnich epidemiologów oznacza, że tempo zakażeń dopiero zaczyna rosnąć.

- Liczba Rosjan nieleczonych na AIDS, a więc skazywanych na śmierć, będzie się więc zwiększać - mówi 28-letni Anton, który przed kilku laty kupił moskiewski meldunek, aby móc skorzystać z leczenia fundowanego przez bogaty stołeczny ratusz. - Moi przyjaciele nie odważyli się na podróż w nieznane. Nadal mieszkają w swym prowincjonalnym mieście. Nie są leczeni i zarażają innych - opowiada.

Państwo woli ofensywę demograficzną

Niezwalczana epidemia HIV grozi katastrofą demograficzną Rosji, która i tak kurczy się rocznie o blisko 800 tys. ludzi. Kreml boi się wyludnienia, lecz na razie stawia na wspieranie dzietności Rosjanek, a nie walkę z HIV, alkoholizmem oraz gruźlicą, które powodują rekordową umieralność Rosjan.

Putin niedawno obiecał matkom, które muszą rezygnować z pracy zawodowej (lub mają co najmniej troje dzieci), tzw. kapitał macierzyński, czyli bon o wartości ponad 9 tys. dol., który będzie można przeznaczyć na zakup mieszkania lub sfinansowanie kształcenia dzieci. A kremlowska "ofensywa demograficzna" jest już teraz wspomagana przez lokalne władz, które chcą nagradzać orderami wielodzietne matki-bohaterki, a nawet sadzić drzewa upamiętniające każde nowo urodzone niemowlę.

Czy te zachęty pomogą? W Rosji mieszka teraz zaledwie 12 mln kobiet w wieku od 20 do 29 lat, które najczęściej bywają matkami. - Nawet jeśli zaczęłyby rodzić na potęgę, to nie zatrzymają wyludniania. Trzeba też walczyć z wysoką umieralnością dorosłych Rosjan. Nasi mężczyźni żyją przeciętnie tylko 59 lat! Z przepicia umiera 40 tys. Rosjan rocznie - przekonuje Tatiana Malewa z moskiewskiego Instytutu Polityki Społecznej.

Aby zatrzymać HIV, szerzącą się gruźlicę i alkoholizm, są potrzebne - oprócz politycznej woli i pieniędzy - także sprawne instytucje, które dobrze rozdzielą pomoc i nie zgarną jej do własnych kieszeni. - Skuteczna walka i z korupcją, i z alkoholizmem, i z innymi epidemiami musi być wspierana i kontrolowana przez silne organizacje pozarządowe, które nasza władza woli zwalczać niż promować. A centralizacja i odgórne uzdrawianie państwa, na które stawia Kreml, prawie nigdzie nie okazało się skuteczne - mówi Borys Jabłokow z organizacji AntySpid. Jeśli Rosja nie poradzi sobie z trapiącymi ją epidemiami, to - jak przestrzegają demografowie - w 2050 r. może się skurczyć do 70 mln ludzi.

Copyright © Agora SA