Zdolny uczeń pozwoli zarobić nauczycielowi więcej

Czy pensja nauczyciela powinna być bezpośrednio uzależniona od postępów w nauce jego uczniów? Stanowe władze Florydy uznały, że tak. Inne amerykańskie stany pilnie przyglądają się, co wyniknie z tego eksperymentu

Jeśli prezesi firm otrzymują podwyżki za dobre wyniki ekonomiczne, to dlaczego nauczyciele nie mają zarabiać więcej, jeśli ich uczniowie robią postępy w nauce większe niż inni? Z takiego założenia wyszły władze stanu Floryda. Jest ona pierwszym amerykańskim stanem, gdzie podwyżki pensji nauczycieli w szkołach publicznych bezpośrednio uzależniono od wyników corocznych testów ich uczniów.

- Co w tym złego, by dobrym nauczycielom płacić więcej za to, że pracują lepiej niż inni? - pyta gubernator Florydy Jeb Bush, brat prezydenta.

Według ustawy, którą w tym tygodniu przyjęły stanowe władze Florydy, dyrektorzy szkół na podstawie wyników testów uczniów będą przyznawać punkty nauczycielom. Punkty zależą nie od poziomu wiedzy uczniów, lecz od ich postępów w porównaniu z poprzednim testem. Najwięcej punktów będzie się przyznawać za poprawę wyników słabych uczniów. Ma to zapobiec faworyzowaniu nauczycieli ze szkół w bogatych dzielnicach, gdzie mało jest dzieci imigrantów, a poziom nauki od lat wysoki. Co roku 10 proc. nauczycieli z największą liczbą punktów otrzyma 5 proc. podwyżki.

Nowy system będzie obowiązywał od najbliższego roku szkolnego. Jeśli urzędnicy w innych stanach uznają, że pomysł się sprawdza, w ciągu kilku lat może zostać wprowadzony w całym kraju. To byłaby rewolucja, bo do tej pory podwyżki dla nauczycieli były uzależnione od wysługi lat, wykształcenia i ukończonych dodatkowych kursów specjalizacyjnych.

Tyle tylko, że wielu nauczycieli, organizacje edukacyjne oraz przede wszystkim wpływowe nauczycielskie związki zawodowe co sił zwalczają nowy system. - Szkoły to nie fabryki, gdzie da się zmierzyć wielkość produkcji - mówią. - Nauczyciel powinien wpływać na charakter ucznia, inspirować go, a efekty dobrego wychowania mogą przyjść po wielu latach.

- Uczniowie, którzy nie lubią swojego nauczyciela, gdy zorientują się, że od nich zależy wysokość jego pensji, mogą się na nim mścić - argumentuje nauczycielka z Florydy Toni Webb.

Jaka jest opinia rodziców? Jedni uważają, że cenna jest każda próba podniesienia marnego poziomu nauczania. Inni skarżą się na rosnący stres swoich dzieci związany z testami. Już pojawiły się skargi, że wiele szkół planuje skrócenie wakacji i rozpoczęcie roku szkolnego w połowie sierpnia, by uzyskać dodatkowe tygodnie na przygotowanie dzieci do testów.

System szkolnictwa publicznego w USA, z którego korzysta ponad 70 proc. uczniów (reszta chodzi do szkół prywatnych) od lat jest w kryzysie. Uczniów szybko przybywa - głównie słabo mówiących po angielsku dzieci imigrantów z krajów latynoskich. Testy z czytania i matematyki dają wyniki zastraszające, i to nawet nawet w szkołach średnich. Szkoły są niedofinansowane, gdyż lokalnym władzom brakuje pieniędzy.

Z drugiej strony administracja prezydenta Busha uznała, że wydawanie dodatkowych miliardów dolarów nie przynosi efektów, gdyż pieniądze rozpływają się w niewydolnej lokalnej biurokracji. Dlatego Kongres - głosami obu partii - przyjął w 2002 r. ustawę o reformie szkolnictwa i wprowadził coroczne zestandaryzowane testy dla uczniów.

Copyright © Agora SA