Rosyjskie władze likwidują gazetę za karykatury religijne

Rosyjski dziennik, który wydrukował rysunek z Mojżeszem, Buddą, Chrystusem i Mahometem, został wczoraj zamknięty za ?podżeganie do waśni religijnych?. - To hańba. Nikt w Europie nie likwiduje gazet z powodu karykatur - mówi Igor Jakowienko ze Związku Dziennikarzy Rosyjskich

Wydrukowana w "Gorodskich Wiestiach" karykatura wygląda bardzo niewinnie. Przedstawia założycieli czterech religii siedzących przed telewizorem podczas transmisji z bójek ulicznych. "Przecież nie tego ich nauczaliśmy!" - głosi napis nad rysunkiem. Publikacja wywołała jednak protesty części muzułmanów, którym religia zakazuje graficznego przedstawiania Mahometa, oraz prawosławnych rozdrażnionych rysunkiem Chrystusa odbiegającym od kanonów znanych im z cerkiewnych ikon.

Rosjanie, których uczucia religijne ponoć uraziła karykatura z "Gorodskich Wiesti", nieoczekiwanie znaleźli rzeczników w wołgogradzkim oddziale prokremlowskiej partii Jedna Rosja. Lokalni szefowie partii zażądali od mera Wołgogradu, aby wymusił dymisję szefowej gazety Tatiany Kamińskiej, a jeśli ta nie ustąpi - doprowadził do zmniejszenia nakładu gazety. Do nagonki dołączyła się także rosyjska prokuratura.

W sprawie karykatury wszczęto więc śledztwo, a prokuratura generalna zagroziła, że będzie żądać delegalizacji każdej gazety "podżegającej do waśni religijnych". Kilku muzułmańskich członków Izby Społecznej, która reprezentuje prokremlowskie organizacje pozarządowe, zapowiedziało też wytoczenie procesów przeciwko pracownikom wołgogradzkiego dziennika. - To jakiś absurd. Nasz rysunek nie mógł nikogo urazić - mówi Tatiana Kamińska, szefowa "Gorodskich Wiesti". Podobnego zdania jest naczelny rabin Rosji Berl Lazar oraz kilku prominentnych przedstawicieli prawosławnego Patriarchatu Moskwy i Wszechrusi.

Okazało się jednak, że w Rosji urzędniczy strach przed udziałem w jakichkolwiek kontrowersjach (i przed podpadnięciem "górze") bywa silniejszy i znacznie szybszy od prokuratorów. Władze Wołgogradu, do których należał dziennik, postanowiły bowiem ukręcić łeb sprawie i - nie czekając na wynik śledztwa - zlikwidowały wczoraj gazetę. W jej miejsce zostanie wkrótce powołany nowy lokalny dziennik, w którym znajdą pracę tylko ci dziennikarze "Wołgogradzkich Wiesti", którzy byli niezaangażowani w sprawę nieszczęsnej karykatury. - Publikacja rysunku Mahometa była niewłaściwa. Ale kara jest zdecydowanie zbyt ostra - komentował wczoraj mufti Izmaił Szangariejew z Ośrodka Obrony Praw Islamu.

Skandal wokół karykatury jest zaskoczeniem w bardzo obojętnej religijnie Rosji, gdzie władze - przy niemal zupełnej bierności społeczeństwa - coraz gwałtowniej ograniczają swobody obywatelskie i monopolizują najbardziej wpływowe media. Rysunki Mahometa stały się tu jednak "tematem śliskim" dzięki niedawnym deklaracjom prezydenta Władimira Putina, który publicznie krytykował zachodnią prasę za obrażanie muzułmanów. - W Rosji na to nie pozwolimy! - obiecywał Putin, a publicysta państwowej telewizji wyjaśniał, że "podczas gdy na Zachodzie panuje autorytaryzm wolności słowa, w Rosji zastępuje go prawdziwa kultura słowa". - Wołgogradzcy działacze Jednej Rosji i władze miejskie okazali się przesadnie gorliwymi słuchaczami rad z Moskwy - komentują dziennikarze w Wołgogradu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.