58 senatorów głosowało wczoraj za, 42 przeciw nominacji dla Alito. Oprócz Republikanów sędziego poparło też czterech Demokratów pochodzących z tzw. czerwonych stanów, gdzie w 2004 r. wybory wygrał George Bush.
Senatorowie ci obawiali się reakcji wyborców, jeśli zagłosowaliby przeciw Alito. Sędziemu nikt nie odmawiał bowiem kwalifikacji i doświadczenia, a głównym zarzutem przeciw niemu stały się jego konserwatywne poglądy.
Jesienią ub.r. inny nominowany przez Busha konserwatysta zdobył poparcie aż 22 Demokratów. Sędzia John Roberts jest dziś przewodniczącym sądu najwyższego.
Nominacje nowych członków do dziewięcioosobowego sądu zawsze zmieniają się w polityczną wojnę, nominowani przez prezydenta sędziowie pełnią bowiem funkcję dożywotnio. Sąd najwyższy ma zaś ogromny wpływ zarówno na życie codzienne Amerykanów, jak i na politykę, rozstrzygając o legalności takich spraw jak kara śmierci, aborcja, eutanazja, prawa obywatelskie, czy choćby - jak w 2000 r. - sposób liczenia głosów w wyborach prezydenckich. Prace sądu są szczegółowo komentowane w mediach, a jego decyzje często powodują przerwanie programów telewizyjnych.
Alito zajmie w sądzie miejsce zwolnione przez Sandrę Day O'Connor, która zdecydowała się przejść na emeryturę. O'Connor była sędzią centrowym i głosowała raz z konserwatystami, raz z liberałami. W tej sytuacji wejście Alito do sądu z pewnością spowoduje, że sąd najwyższy będzie teraz wydawał więcej werdyktów po myśli konserwatystów.
Jednak najważniejszy dla prawicy postulat - zdelegalizowanie prawa do aborcji - raczej nie zostanie dokonany w najbliższych kilku latach. Sąd będzie co najwyżej zatwierdzał kolejne ograniczenia w tym prawie.