Nowa twarz Białorusi w Brukseli

Przedstawiciele unijnych instytucji i zachodnioeuropejskich rządów dali się przekonać, że stosunki Unii Europejskiej z Białorusią powinny być w centrum ich zainteresowania.

Szef polskiej dyplomacji Stefan Meller nie ukrywał satysfakcji z pierwszych efektów wizyty w Brukseli głównego kandydata białoruskiej opozycji w zaplanowanych na 19 marca wyborach prezydenckich. Satysfakcji tym większej, że to rządy Polski i Litwy doprowadziły do przybycia Milinkiewicza do Brukseli i jego spotkania z decydentami unijnej polityki zagranicznej.

Zdaniem Mellera Białoruś wreszcie stała się poważnym tematem dyskusji politycznych w UE. - Pojawiła się wola polityczna, by na trwale zainteresować się prawami człowieka, sytuacją opozycji i organizacji pozarządowych w tym kraju - podkreślał Meller. - Białoruś trwale stała się częścią unijnego myślenia o przyszłości Europy.

Według relacji dyplomatów po poniedziałkowym spotkaniu z kilkunastoma ministrami i wiceministrami spraw zagranicznych Aleksander Milinkiewicz zyskał bardzo dobre oceny. - Zwłaszcza Szwedzi byli pod dużym wrażeniem. Dla zachodnioeuropejskich polityków Milinkiewicz staje się nową twarzą Białorusi. To jest te pięć minut, które Białoruś ma, by zdobyć zachodnioeuropejską opinię publiczną - powiedział "Gazecie" jeden z polskich dyplomatów.

Korzystnym zbiegiem okoliczności (któremu polscy i litewscy dyplomaci "pomogli") Milinkiewicz pojawił się w kuluarach Rady UE w dniu, w którym podejmowała ona decyzje w sprawie dalszej polityki wobec Białorusi. Priorytetem jest teraz obserwowanie przebiegu kampanii prezydenckiej i samych wyborów. W przyjętych w poniedziałek konkluzjach z posiedzenia Rady UE ministrowie spraw zagranicznych zażądali od Mińska, by nie przeszkadzał w pracy obserwatorom wyborczym OBWE, oraz by wszyscy opozycyjni kandydaci mogli swobodnie prowadzić kampanię wyborczą i mieć dostęp do mediów.

Jednak oczywiście nikt tu nie wierzy, żeby reżim Łukaszenki taki dostęp do mediów dał opozycji. - Oficjalna propaganda albo nie powie nic o wizycie Milinkiewicza w Brukseli, ale rozpocznie akcję szkalującą - uważa Meller.

Tymczasem opozycjonista w rozmowach z unijnymi ministrami apelował, by UE nie zaostrzała sankcji wobec Białorusi nawet w przypadku sfałszowanych wyborów. Tłumaczył, że uderzyłyby one w społeczeństwo, a nie miałyby żadnego wpływu na władzę. Polscy dyplomaci zapewniają, że gdyby Łukaszenko wygrał marcowe wybory prezydenckie bez większych fałszerstw, to i tak Unia nie będzie chciała z nim "normalizować" stosunków. - Ma ugruntowaną opinię w Brukseli, że jest dyktatorem - mówi jeden z naszych rozmówców.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.