Dlaczego znany rosyjski opozycjonista nie może być prezesem banku

Znany opozycjonista Borys Niemcow zrezygnował z pracy w Banku Nieftanoj, który niedawno oskarżono o pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe. - Łączenie biznesu i polityki jest czasem w Rosji niemożliwe - przyznał opozycjonista

Borys Niemcow jest jednym z najbardziej znanych rosyjskich opozycjonistów, którzy ostro i otwarcie krytykują autorytarne zapędy Kremla. Jakby tego było mało, Niemcow bronił w Rosji pomarańczowej rewolucji na Ukrainie i przez kilka miesięcy pracował jako doradca prezydenta Wiktora Juszczenki. - To i tak dziwne, że biurokraci tak długo dawali mu spokój - twierdzą opozycyjni komentatorzy.

Przed ponad tygodniem niewielki Bank Nieftanoj, któremu dotychczas szefował Borys Niemcow, padł ofiarą pokazowej akcji rosyjskich służb specjalnych i milicji. Na chwilę przed wtargnięciem funkcjonariuszy w banku odcięto prąd i internet, a milicyjny kordon wokół budynku sprawiał wrażenie, jakby w środku była kwatera terrorystów. A już dwa dni później zwykle bardzo powolna prokuratura generalna ogłosiła, że "kierownictwo banku było zaangażowane w pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe".

Pokazowe przeszukania i pośpiech śledczych nie mogą w Rosji nie kojarzyć się ze sprawą Michaiła Chodorkowskiego, który odsiaduje wyrok dziewięciu lat łagru za przestępstwa finansowe, choć powszechnie uważa się, że to kara za polityczne wyzwanie rzucone prezydentowi Putinowi. Wyrok na Chodorkowskiego zdruzgotał poprawny wizerunek Rosji w oczach części zachodnich polityków oraz biznesmenów i dlatego Kreml najprawdopodobniej stara się unikać powtórek z głośnego procesu oligarchy. - Co nie oznacza, że nie straszy polityków procesami, groźbą wysokich grzywien czy pozbawienia źródeł świetnych zarobków - mówią rosyjscy obserwatorzy.

Borys Niemcow okazał się mniej uparty od Chodorkowskiego i szybko ustąpił z kierowania Bankiem Nieftanoj. Dla części opozycji jest to równoważne m.in. z utratą wsparcia finansowego, które w postaci datków dostarczał Bank Nieftanoj. A w konfrontacji z partią władzy, którą podczas wyborów wspiera państwowa administracja i ogromne państwowe koncerny, dla ugrupowań opozycyjnych brak mecenasów może oznaczać szybki koniec.

Sprawa Banku Nieftanoj to najpewniej kolejny przykład "miękkiej" taktyki, za pomocą której rosyjskie władze próbują neutralizować dziesiątki nieposłusznych biznesmenów, którzy jak podejrzewają biurokraci mogliby finansować opozycję. - Największy problem naszej partii? Przeżyć. Nie mamy dostępu do mediów, nie mamy pieniędzy, nie mamy sponsorów - mówił niedawno "Gazecie" Grigorij Jawliński, szef demokratycznego Jabłoka.

Copyright © Agora SA