Chodorkowski w łagrze pod granicą z Mongolią

Skończyła się wielodniowa wędrówka Michaiła Chodorkowskiego po rosyjskich łagrach. Oligarcha spędzi następne 8 lat w kolonii karnej w Krasnokamieńsku przy granicy z Mongolią. Kierownictwo łagru zaciera ręce z radości, bo bogacz za kratkami to same zyski

Bogaty więzień, dla własnego dobra, na pewno nie poskąpi na remont budynków, kantyny, pralni czy obozowej szwalni, a nawet na lepsze wyżywienie dla siebie i współwięźniów. Chodorkowskiego czekają duże inwestycje, bo kolonia w Krasnokamieńsku w obwodzie czytyjskim nie uchodziła dotąd za łagier dla VIP-ów (a w Rosji jest takich kilka).

W Krasnokamieńsku nie siedzą żadni znani biznesmeni, ani wysocy urzędnicy, których byłoby stać na dofinansowywanie łagru. Jest niemal pewne, że prowizja od wydatków Chodorkowskiego trafi do kieszeni władz i strażników.

Więźniowie z kolonii krasnokamieńskiej, do której trafił Michaił Chodorkowski, mogą więc mówić o szczęściu. Odsiadka miliardera i związane z nią zainteresowanie mediów być może uratują ich od tragicznego losu wielu rosyjskich łagierników, którzy coraz rozpaczliwiej wołają o pomoc. Rosyjska prasa coraz częściej donosi o głodówkach protestacyjnych czy też nawet zbiorowych samookaleczeniach łagierników, którzy przecinają sobie przeguby i żyły na szyjach.

- W ostatnich latach było kilka takich protestacyjnych głodówek, ale łagierników zmuszono siłą do jedzenia, nie dopuszczono do nich niezależnych obserwatorów - mówi obrońca praw człowieka Lew Ponomariew. - A po samookaleczeniach trzeba wzywać lekarzy z zewnątrz, więc informacja o proteście szybko się przedostaje się do mediów.

Rosjanie intuicyjnie darzą protestujących więźniów sympatią. Choćby bunty wydarzały się na dalekich peryferiach Rosji, to i tak informacje na ten temat trafiają na pierwsze strony gazet, pozostawiając daleko w tyle polityczne protesty przeciw łamaniu np. wolności słowa. W Rosji, gdzie w więzieniach i łagrach siedzi dziś 805 tys. ludzi, więzienne życie otacza legenda, a osadzonych nierzadko otacza szacunek. - Niemal każda rodzina ma lub miała kogoś w łagrze, w czasach ZSRR często z przyczyn politycznych - tłumaczy socjolog Andriej Wołkowskij. - Sam fakt osadzenia nie ściąga więc jeszcze na Rosjanina infamii. Przeciwnie, barwnie uzupełnia zwłaszcza męski życiorys.

Rosja ma dziś ponad 750 kolonii karnych. Wśród nich 212-ście to "kolonie poprawcze o zwykłym rygorze", które uważa się za lepsze miejsce odsiadki niż zwykłe więzienie. Skazani mieszkają tam w budynkach bądź barakach rozrzuconych na dość dużej powierzchni, mogą swobodnie spacerować, pracować, a nawet robić zakupy w łagrowym sklepie.

Działacze rosyjskiej organizacji O Prawa Człowieka twierdzą jednak, że w ostatnich latach warunki życia w wielu łagrach coraz bardziej przypominają czasy radzieckiego Gułagu. Masowe samookaleczenia więźniów po raz pierwszy wstrząsnęły rosyjską opinią publiczną w lipcu br., kiedy 300 łagierników z kolonii karnej w Lgowie otworzyło sobie żyły. Niedługo potem w ich ślady poszli więźniowie z jednego z łagrów w obwodzie omskim, a we wrześniu osadzeni spod Uljanowska. Ponadto w sierpniu i wrześniu w kilku więzieniach urządzono masowe głodówki.

We wszystkich przypadkach więźniowie skarżyli się na bicie przez strażników, zamykanie w karcerach, nieuzasadnione ograniczanie racji żywnościowych i odmawianie prawa do widzeń. Prokuratura potwierdziła sporą część tych zarzutów.

Wielu obrońców praw człowieka uważa jednak, że zmorą wielu rosyjskich skazanych są nie represje strażników, lecz brak nadzoru władz więziennych. Strażnicy często oddają część władzy nad obozem grypsującym więźniom i zadowalają się brakiem buntów i ucieczek. Kiedy trzeba, popierają więziennych mafiosów i siłą, ograniczaniem posiłków lub pozbawianiem widzeń wymuszają posłuszeństwo skazanych z niższych szczebli obozowej hierarchii.

Czy grypsera rządzi również kolonią w Krasnokamieńsku, do której trafił Michaił Chodorkowski? Od lat 70., kiedy zakończono tam wydobywanie rudy uranu, kolonia przestała kogokolwiek interesować i dlatego nikt nie potrafi dziś udzielić pewnej odpowiedzi na temat układów w tym łagrze. - Chodorkowskiego skazano za zbyt silny instynkt przywódczy. Nie porządzi na Kremlu, ale na pewno będzie panem tego łagru. Jeśli była tam grypsera, to zniknie - żartował wczoraj w rosyjskich mediach oficer rosyjskiej służby więziennej.

Były właściciel naftowego giganta Jukos został skazany w maju na 9 lat łagru za przestępstwa podatkowe i prywatyzacyjne. W Rosji mało kto wątpi, że Chodorkowskiego skazano jednak za coś zupełnie innego. Drakoński werdykt został powszechnie odczytany jako zemsta Kremla za polityczne aspiracje oligarchy, który ośmielił się rzucić wyzwane Władimirowi Putinowi. We wrześniu sąd apelacyjny złagodził Chodorkowskiemu wyrok o jeden rok.

Od kilkunastu dni Rosjanie z zaciekawieniem śledzili podróż Chodorkowskiego, któremu po wywiezieniu z moskiewskiego aresztu Matrosska Tiszina odcięto kontakt z rodziną, adwokatami i dziennikarzami. Na podstawie przecieków prasa donosiła o pobycie oligarchy w kolejnych koloniach karnych, ale zawsze okazywało się, że służby więzienne wciąż przewożą Chodorkowskiego dalej. Spór o wybór konkretnej kolonii toczył się na Kremlu do ostatniej chwili.

Copyright © Agora SA