Danuta Zagrodzka komentuje powstanie wielkiej koalicji w Niemczech

A więc jednak wielka koalicja, od której wszyscy politycy w Niemczech tak się odżegnywali. I jednak na czele z Angelą Merkel, której za wszelką cenę chciał uniknąć kanclerz Schröder.

Przed wyborami w Niemczech, kiedy wydawało się, że chadecja wyraźnie zwycięży, mówiło się w Polsce, że prawica z prawicą dogada się lepiej niż ostatnio lewica z lewicą. Teraz tam mamy układankę, a u siebie sytuację jeszcze mało klarowną.

Wiadomo, że wielka koalicja to rządy trudnych kompromisów. Akurat w polityce zagranicznej, która interesuje nas najbardziej, kompromisów w Niemczech nie trzeba będzie aż tak wielu. Poważne państwa nie pozwalają sobie w tej dziedzinie na zbyt wielkie zmiany i różnice zdań. Spór między chadecją a socjaldemokratami dotyczy głównie stosunków z USA - chadecy byli i są za ich wzmacnianiem; socjaldemokraci - za rozluźnieniem. Ostro też występują przeciw wojnie w Iraku. Mimo to wydaje się, że o kompromis nie powinno tu być zbyt trudno nawet przy socjaldemokratycznym ministrze spraw zagranicznych (wszak już Niemcy "czerwono-zielone" wyraźnie ostatnio próbowały załagodzić konflikt z Waszyngtonem). Poprawa atmosfery między Berlinem a Waszyngtonem uspokoiłaby też animozje na tym tle między Berlinem a Warszawą.

Nie będzie zmiany w stosunkach niemiecko-rosyjskich. Może nam się to nie podobać, ale słabość Niemców do Rosji ma podłoże historyczne i kulturowe, a interesy gospodarcze jeszcze ją wzmacniają. Siłą rzeczy nie będzie już "męskiej przyjaźni" z rosyjskim prezydentem, uścisków i świętowania urodzin, ale Rosja pozostanie dla Niemiec ważnym partnerem. Ciekawe tylko, czy Angela Merkel będzie umiała przeforsować swoją obietnicę, że relacje niemiecko-rosyjskie nie będą się zawiązywały i krzepły ponad naszymi głowami. Ta obietnica jest dla nas ważna. Jak wiadomo, samolot z Berlina do Moskwy miał lądować w Warszawie, ale czy tak się stanie - zależeć będzie także od nas.

Formalnie bowiem stosunki między Polską a Niemcami nie są złe, liczba wzajemnych wizyt przekroczyła w tym roku wszelkie granice, przyjaznych deklaracji nie brakuje, ale krążą podskórnie rozmaite napięcia. A to Erika Steinbach ze swoim Centrum Wypędzonych, a to Powiernictwo Pruskie z roszczeniami, a to znów uchwała polskiego Sejmu o roszczeniach polskich; polscy hydraulicy i murarze, którzy odbierają Niemcom pracę, niemieckie próby relatywizowania historii, nowy niemiecki straszak - polski nacjonalizm itd. Część tych spraw rozwiązać może tylko czas, większość wymaga dobrej woli i dogadania się po obu stronach.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.