Ameryka wygrywa z "Ritą?

O wiele mniejsze od spodziewanych zniszczenia, 1 ofiara i tylko ograniczone powodzie - to pierwszy bilans uderzenia w ląd huraganu "Rita?. W sobotę wczesnym popołudniem czasu lokalnego "Rita" osłabła do burzy tropikalnej

Na drogach prowadzących na południe Teksasu - do Houston, Galveston - ustawiają się już sznury samochodów, mieszkańcy chcą wracać do swoich domów, jak najszybciej przekonać się, jakie szkody wyrządził huragan.

W południe czasu lokalnego w sobotę burmistrz Houston i gubernator Teksasu wystąpili z dramatycznymi apelami do mieszkańców, by jeszcze nie próbowali wracać. Opady deszczu jeszcze nie ustały, ekipy ratunkowe dopiero co wkroczyły do akcji, w całym regionie stacje benzynowe nie mają benzyny. Nie ma też prądu, na drogach są pozrywane przewody elektryczne, połamane drzewa, słupy, pozrywane dachy z wielu budynków.

Urzędnicy boją się, że jeśli dwa miliony ludzi będą chciały szybko wrócić do domów, cały region zostanie zablokowany przez gigantyczne korki, tak jak miało to miejsce trzy dni temu, po ogłoszeniu ewakuacji.

Uderzenie

Rita uderzyła w ląd na granicy Teksasu i Luizjany o 3.30 w nocy, 9.30 rano czasu polskiego. Jednak dopiero, gdy zrobiło się widno, nad wybrzeże Zatoki Meksykańskiej ruszyły dziesiątki ekip ratunkowych, w tym wojskowe helikoptery, by ocenić skalę zniszczeń, i wytypować rejony, gdzie jest potrzebna natychmiastowa akcja.

Częściowo zalane deszczem i falą morską są miasteczka leżące na samym brzegi Zatoki - Galveston (w pożarach spłonęło tu kilka budynków), Port Arthur.

"Rita" zgodnie z przewidywaniami, w miarę posuwania się w głąb lądu słabnie z godziny na godzinę. W sobotni ranek obniżono jej kategorię do 2. W południe - do kategorii 1, a potem "Ritę" uznano już tylko za tropikalną burzą. Gdy słabnie siła wiatr, nie zmniejsza się deszcz, który będzie zalewał niżej leżące tereny.

Pierwsze oceny strat

Jednak pierwsze oceny są optymistyczne. "Rita", po solidnych, kilkudniowych przygotowaniach, które objęły całe kilkusetkilometrowe wybrzeże Zatoki Meksykańskiej, okazała się o wiele mniej groźna od huraganu "Katrina", który cztery tygodnie temu spustoszył ogromne obszary stanów Mississippi, Alabama i Luizjana, oraz wywołał powódź, która zniszczyła Nowy Orlean.

Odnotowaną jedną ofiarę śmiertelną. Możliwe jest odkrycie w następnych godzinach pojedynczych osób przywalonych przez drzewa, czy zmarłych z powodu zawału serca. Brak masowych ofiar to efekt obowiązkowej ewakuacji z terenów, gdzie uderzyło oko huraganu. Z terenów tych wyjechało na północ 90 procent mieszkańców, co jak na wielkie akcje ewakuacyjne jest dużym sukcesem. Zwykle apelom władz w takich przypadkach podporządkowuje się ok. 60 proc. mieszkańców. Jednak strach po niedawnym huraganie "Katrina" zrobił swoje.

Trzeba jednak pamiętać, że w Nowym Orleanie pierwsze reakcje po przejściu huraganu też były optymistyczne. Powódź z przerwanych w kilku miejscach wałów nadeszła dopiero półtora dnia później.

W dziesiątkach rafinerii i zakładów chemicznych, rozłożonych dosłownie jeden przy drugim w rejonach miast Port Arthur, Lake Charles i Beaumont, gdzie uderzyła "Rita", huragan nie wyrządził znacznych strat. Nie ma też informacji o żadnych wyciekach.

W Houston - największym mieście, które początkowo miało się znaleźć na szlaku huraganu, panuje spokój. "Rita" uderzyła w końcu o 150 km od miasta. W mieście nie ma prądu, jest trochę połamanych drzew, pozrywanych dachów i ulicznych billboardów.

Zaczęły się jednak problemy znane z Nowego Orleanu. - W nocy policja aresztowała 18 osób włamujących się do sklepów i domów osób, które się ewakuowały - mówił w sobotę rano burmistrz miasta. Uspokajał jednak, że to o wiele mniej, niż w normalny dzień. - Panujemy nad sytuacją i pilnujemy prywatnej własności - mówił burmistrz.

Nowy Orlean walczy z deszczem

Nowy Orlean, gdzie już w piątek po południu, po dwudniowych deszczach puścił jeden z naprawionych ostatnio wałów, wciąż walczy z podnoszącym się poziomem wody w jeziorze i kanałach otaczających miasto. Woda wciąż wlewa się do jednej z niżej położonych dzielnic, a deszcz nie przestaje padać. Jednak generalnie większość osuszonych w ostatnich tygodniach przez wojska inżynieryjne dzielnic nadal pozostaje sucha, a dziura w wałach ma być wkrótce zalepiona.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.