Pat wyborczy opóźni unijny budżet

Zaskakujące wyniki niemieckich wyborów pozbawiające chadeków prawdziwego zwycięstwa i przybliżające ?wielką koalicję" z socjaldemokratami praktycznie do zera redukują szanse na przyjęcie budżetu UE jeszcze w tym roku

Szybkie przyjęcie planu wydatków Unii Europejskiej w latach 2007-13 od dłuższego czasu stało pod znakiem zapytania. Po czerwcowym fiasku szczytu UE w Brukseli, na którym propozycja budżetu autorstwa Luksemburga została storpedowana, sprawująca w UE przewodnictwo Wielka Brytania nie kwapiła się z przedstawieniem własnych propozycji. Brytyjczycy zadecydowali nawet, że na październikowym szczycie przywódców UE budżet nie będzie nawet oficjalnym tematem dyskusji.

Kilka państw, w tym Francja, Polska, Węgry, Czechy i Słowacja, naciskały na Londyn, by jednak przyspieszył prace nad budżetem. I gdyby w wyniku wyborów w Niemczech pojawił się rząd silnej koalicji CDU-CSU-FDP byłaby szansa, by skłonić Brytyjczyków do wyłożenia kart na stół 27-28 września na spotkaniu szefów państw i rządów UE w Hampton Court Palace w hrabstwie Surrey.

Ale w sytuacji, gdy formowanie stabilnego rządu potrwa co najmniej dwa, trzy tygodnie, nie ma na to szans. - Przez kolejne tygodnie prezydencja brytyjska nie będzie zainteresowana przedstawianiem jakichkolwiek propozycji. Na nieformalnym szczycie UE parę państw na pewno będzie chciało o tym rozmawiać, ale Brytyjczycy nie podejmą dyskusji - przewiduje wysoki rangą polski dyplomata.

To dla nas fatalna wiadomość, bo rozmowy o pieniądzach rozpoczną się najwcześniej w listopadzie. Na znalezienie kompromisu pozostałby miesiąc (w grudniu odbywa się kolejny szczyt). Tyle czasu raczej nie wystarczy. Czyli sprawą będzie musiał się zająć rząd Austrii, która 1 stycznia 2006 r. przejmie po Brytyjczykach prezydencję. Ale nawet pragmatyczni Austriacy nie cofną czasu. Jak twierdzi Komisja Europejska, licząc od momentu znalezienia kompromisu budżetowego, potrzeba 12-18 miesięcy na przygotowanie podstaw prawnych do faktycznej wypłaty pieniędzy. Czyli w pierwszych miesiącach 2007 r. bylibyśmy odcięci od części unijnych pieniędzy.

Wynik wyborów daje jednak sporą nadzieję, że przyszły budżet będzie dla nas korzystny. Chociaż na początku br. Niemcy przewodziły grupie krajów, które domagały się "odchudzenia" budżetu UE, to teraz kanclerz Schröder jest gotów podpisać się pod projektem minimalnie większego budżetu, niż początkowo proponował - 824 mld euro, z czego ponad 60 mld dla Polski. A chadecy mają w tej sprawie takie samo zdanie.

I co równie ważne zarówno socjaldemokraci, jak i chadecy nie chcą poprzeć Brytyjczyków w ich sporze z Francją o politykę rolną. Londyn proponuje radykalne obcięcie wydatków na europejskich farmerów. Paryż mówi "nie", przypominając, że w 2002 r. kraje Unii porozumiały się co do kształtu Wspólnej Polityki Rolnej na kolejną dekadę. Niemcy chcą to porozumienie honorować. - Porozumienie z 2002 r. nie zostanie zakwestionowane, bo ono jest ważną częścią stosunków francusko-niemieckich - uważa niemiecki analityk Werner Becker. Jednym słowem, nowy rząd będzie sprzyjał budżetowi w takim kształcie, który będzie korzystny dla nowych krajów członkowskich.

Copyright © Agora SA