Wielka Brytania: lista zachowań nie do przyjęcia

Listę zachowań nie do przyjęcia, za które cudzoziemcy będą deportowani z Wielkiej Brytanii, ogłosił w środę brytyjski rząd. Jest wśród nich podżeganie do terroryzmu i podsycanie nienawiści rasowej

Karane będzie m.in. podżeganie na piśmie, wytwarzanie lub publikowanie odpowiednich materiałów, podżeganie w publicznych wypowiedziach, w tym kazaniach i w internecie. Zakaz wymierzony jest przede wszystkim w radykalnych imamów i przywódców społeczności etnicznych, którym do niedawna w imię wolności słowa pozwalano głosić nienawiść wobec brytyjskiego społeczeństwa. Władze zapowiadają, że obserwować będą także nauczycieli i inne osoby, które z racji wykonywanego zawodu mogą wpływać na sposób myślenia ludzi.

Każdy cudzoziemiec, który naruszy ogłoszone wczoraj zakazy, ma zostać deportowany lub niewpuszczony do Wielkiej Brytanii. To kolejny krok brytyjskich władz chcących pokazać, że tolerancja dla głoszących ekstremistyczne hasła się skończyła. - Nie będziemy tolerować ludzi, którzy próbują wywoływać strach, podziały, nieufność po to, by wywołać terroryzm - mówi szef MSW Charles Clarke.

Możliwość wyrzucania ekstremistów brytyjskie prawo dawało od dawna, ale teraz jedynie zostało doprecyzowane, jakie działania rząd uważa za ekstremistyczne.

Min. Clarke zapowiedział, że w stosunku do niektórych osób kroki zostaną podjęte już "w ciągu najbliższych kilku dni", jednak nie wyjaśnił, czy chodzi o dziesięciu muzułmańskich radykałów, w tym szejka Abu Katadę, który skazany już został za terroryzm w rodzinnej Jordanii.

Całą dziesiątkę zatrzymano w połowie sierpnia i ludzie ci mogą zostać wyrzuceni do krajów, z których pochodzą. Organizacje praw człowieka przestrzegają jednak, że czekają ich tam tortury.

Odsyłania kogokolwiek do krajów, gdzie można zostać poddanym torturom lub innemu nieludzkiemu traktowaniu, zabraniają międzynarodowe konwencje. Wielka Brytania podpisuje z krajami, którym odsyła zatrzymanych, memoranda; w dokumentach tych państwa te zobowiązują się nie torturować odesłanych. Zdaniem działaczy praw człowieka tego typu memoranda nie mają jednak żadnej wartości. - Uważamy, że lepiej by było, by osoby podejrzewane o terroryzm były sądzone, a nie przepychane po świecie - mówi James Welch, dyrektor ds. prawnych organizacji praw człowieka Liberty.

Zakaz powrotu do Wielkiej Brytanii z Libanu dostał już imam Omar Bakri, który chwalił zamachy na Londyn, a z kraju wyjechał - jak twierdził - jedynie na wakacje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.