Pracownik polskiej ambasady w Moskwie pobity

Do pobicia doszło w niedzielę około 11.30, gdy Andrzej U., pracownik Ambasady RP w Moskwie, wracał z zakupów - mówi nam ambasador Stefan Meller. Nazwiska ofiary ambasada nie podała, dowiedzieliśmy się tylko, że chodzi o cywilnego pracownika działu technicznego odpowiedzialnego za przesyłanie danych, prawdopodobnie radiotelegrafistę

Do napadu doszło tuż za rogiem budynku w miejscu niewidocznym dla rosyjskich żołnierzy strzegących ambasady i polskiej ochrony. Do Andrzeja U. podeszło dwóch mężczyzn, pytając o papierosy. Gdy odpowiedział po polsku, że nie pali, dostał silny cios w skroń i padł na jezdnię. Leżącego napastnicy skopali po całym ciele. Kiedy uciekli, Andrzej U. doczołgał się do portierni.

Z relacji ambasadora wiemy, że Andrzej U. jest "zmasakrowany" i że przebywa w szpitalu z objawami wstrząsu lub wstrząśnięcia mózgu. Ma obite żebra, klatkę piersiową i krwiak na twarzy. Nie został obrabowany. W szpitalu przeszedł badania tomograficzne mózgu.

Ambasador powiadomił rosyjską policję, a dziś powiadomi rosyjskie MSZ. Polska ambasada oczekuje wyjaśnień i ustosunkowania się do napaści przez rosyjskie władze. - Choć Andrzej U. nie jest dyplomatą, obce państwo, w którym pracuje, ma obowiązek zapewnić mu bezpieczeństwo tak jak każdemu innemu pracownikowi ambasady - mówi zastępujący rzecznika MSZ Tomasz Szeratics.

- Najbardziej zastanawia mnie, że do pobicia doszło tak blisko ambasady, tak jak gdyby ktoś chciał nam dać do zrozumienia, że teraz strach wychodzić z placówki - mówi Meller. - Mam nadzieję, że był to napad chuligański - mówi konsul Tomasz Klimański.

Tomasz Szeratics: - Nie chcę spekulować, czy był to odwet za pobicie dzieci pracowników rosyjskiej ambasady w Warszawie w zeszłą niedzielę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.