Pakistańczycy dominują teraz w al Kaidzie - mówi izraelski ekspert

Tomasz Bielecki: Zamachy w Szarm el Szejk organizowali ponoć Pakistańczycy. Czy zatem egipski fundamentalizm islamski się umiędzynarodowił, a tamtejsi fundamentaliści porzucili ideologię narodową i arabską?

Nachman Tal, ekspert izraelski*: Jeśli za Szarm al Szejk odpowiadają Pakistańczycy, to oznacza to, że egipskie grupy islamistyczne nie mają nic wspólnego z tą tragedią. Część egipskich fundamentalistów islamskich to zwykli terroryści, którzy w zamachach zabijali dziesiątki cywilów, ale wciąż jednak trwają oni przy swej ideologii, która wyklucza np., by w egipskiej organizacji Dżama Islamija działali nie-Arabowie. Czyli właśnie Pakistańczycy.

Skąd więc Pakistańczycy wzięli się w Egipcie?

Pakistańczycy dominują teraz w al Kaidzie. M.in. dlatego że władze Pakistanu fatalnie sobie radzą z kontrolą muzułmańskich szkół religijnych będących wylęgarniami terrorystów. A także dlatego że ich kraj sąsiaduje z Afganistanem, który jest jednym z frontów w "świętej wojnie".

Jeśli Pakistańczycy istotnie byli na Synaju, to znaczy, że komórki al Kaidy są w Egipcie. Działają one niezależnie czy nawet bardziej konkurencyjnie od miejscowych ekstremistów islamskich, którzy są już dość dobrze rozpoznani przez egipski wywiad.

Jeszcze przed zamachem Tabie wydawało się przecież, że reżim Hosni Mubaraka skutecznie zwalczył terroryzm. Istotnie zwalczył, ale ten związany z zasiedziałymi w Egipcie grupami. Egipska al Kaida jest jednak nowym i nowoczesnym nabytkiem, z którym Kair nie potrafi jeszcze walczyć. Al Kaida ma luźną, sieciową strukturę, używa internetu - to ogromna trudność dla każdego kontrwywiadu.

Egipska wojna z terrorem polega głównie na represjach politycznych, które spychają do podziemia także te ruchy religijne, które - przynajmniej początkowo - stronią od przemocy. Rodzi się frustracja, którą w wielu krajach al Kaida stara się kanalizować w ramach swej ideologii.

Zapewne po części ten mechanizm zadziałał także w Egipcie. Ale powtarzam, że zdecydowana większość tamtejszych fundamentalistów islamskich na razie nie pragnie światowego kalifatu, czyli ponadnarodowego państwa muzułmańskiego. Oni chcą muzułmańskiego Egiptu.

Oczywiście żadna grupa terrorystyczna nie może działać bez wsparcia choćby części ludności. Moim zdaniem w Egipcie al Kaida po prostu kupuje sobie to wsparcie za ogromne pieniądze. Czy bazą dla niej są Beduini prowadzący koczownicze życie na pustyni? Być może. Beduini bardzo słabo identyfikują się z państwem, więc niektóre klany mogą za sowitą opłatę ukrywać członków al Kaidy czy też przemycać im broń.

Egipcjanie narzekają, że częściowa demilitaryzacja Synaju, która wynika z układu pokojowego z Izraelem, przeszkadza im w walce z terrorystami.

Narzekają tylko niektórzy. Problem jest w tym, że egipski kontrwywiad skupiał się przez wiele lat na ochronie Kairu i innych największych miast Egiptu. Silna alkaidowska siatka na Synaju to zaskoczenie dla egipskich służb specjalnych. Pomimo wrogiej retoryki one w wielu dziedzinach blisko współpracują z Izraelczykami. Wywiad ma sygnały, że al Kaida chce się też zagnieździć w Strefie Gazy. My, Egipcjanie, Autonomia Palestyńska mamy więc ten sam problem.

* Nachman Tal to specjalista ds. egipskiego i jordańskiego fundamentalizmu islamskiego, wieloletni ekspert izraelskich służb specjalnych (GSS), obecnie pracownik Centrum Studiów Strategicznych w Jaffie.

Copyright © Agora SA