Skandal w Volkswagenie: dymisja dyrektora personalnego

Doradca niemieckiego rządu ds. rynku pracy Peter Hartz sam stracił w środę pracę. To efekt głośnego skandalu korupcyjnego i obyczajowego w Volkswagenie, którego efekty odczuje także kanclerz Schröder

Rada nadzorcza VW przyjęła dymisję Hartza z funkcji dyrektora personalnego koncernu. Koncern, który do niedawna był wizytówką niemieckiego przemysłu, teraz boryka się z największym w swojej historii skandalem.

Peter Hartz, który będąc dyrektorem personalnym, zasiadał także w zarządzie firmy, od lat korumpował radę pracowniczą. Członkowie rady za pieniądze firmy korzystali z luksusowych podróży i usług prostytutek, w zamian za to zarząd liczył na poparcie rady przy podejmowaniu trudnych dla pracowników decyzji.

Hartz znany jest w Niemczech jako autor kontrowersyjnej reformy rynku pracy rządu Schrödera. Reforma, opisywana nawet jako "Hartz I-IV", zakładała m.in. poważne obniżenie zasiłków dla bezrobotnych i zaostrzenie kryteriów ich otrzymywania. Hartz liczył, że dzięki temu bezrobotni częściej będą podejmować gorzej opłacane prace. Bezrobocie dalej jednak rośnie.

Wprowadzany od dwóch lat w życie plan Hartza miał zapewnić kasie państwa spore oszczędności, ale nie przyniósł w zgodnej opinii ekspertów oczekiwanych efektów.

Dymisja Hartza to poważny cios dla rządu Schrödera: upadł symbol sztandarowego programu reform. Jak pisze znany niemiecki publicysta Heribert Prantl w komentarzu dla "Süddeutsche Zeitung", to już nie tylko skandal finansowy, ale wręcz upadek moralności. Afera w Volkswagenie osłabia więc i tak nie największe szanse socjaldemokratów i Zielonych na pozostanie przy władzy po jesiennych wyborach do Bundestagu.

Podejrzany o udział w aferze jest nie tylko Hertz. Prokuratur prowadzi postępowanie także przeciwko Helmutowi Schusterowi, który kierował działem personalnym w zakładach Škoda, czeskiej filii VW. Schustera i jego współpracownika prokurator podejrzewa m.in. o przyjmowanie łapówek od potencjalnych kontrahentów. Obaj zostali już zwolnieni.

- Schuster utworzył sieć podstawionych firm, które ubiegały się o zamówienia z VW - tłumaczy Bernd Pischetsrieder, szef koncernu. - Zarzuty grożą też przewodniczącemu rady nadzorczej Klausowi Volkertowi. Chodzi również o wydatki, na jakie sobie pozwalali, a których nie możemy w żaden sposób tolerować.

Volkert współorganizował kosztowne wycieczki, jakie zarząd fundował członkom rady pracowniczej. Opłacane były z prywatnego konta Gebauera, na które przelewał on pieniądze z koncernu. W sumie w ciągu dwóch lat wydano w ten sposób ponad milion euro. Koncern opłacał także pewną Brazylijkę, z którą związany był Volkert oraz - jak podał brukowiec "Bild" - prostytutkę, z którą Peter Hartz spotykał się w najlepszych europejskich hotelach.

Podejrzani nie przyznają się do większości zarzutów, twierdzą nawet, że aferę rozpętali zagrzewani przez liberałów przeciwnicy "wspólnego zarządzania" - systemu, zgodnie z którym radę nadzorczą VW tworzą po połowie pracownicy i przedstawiciele pozostałych akcjonariuszy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.