Szczyt G8 w cieniu ataku terrorystycznego

Gospodarz szczytu G8 brytyjski premier Tony Blair w czwartek po południu przerwał obrady w Szkocji i helikopterem odleciał do Londynu. W piątek jednak przekonamy się, co najbogatsi postanowią w sprawie pomocy dla Afryki

Brytyjski premier uznał, że ataki miały wyraźny związek ze szczytem grupy najbogatszych krajów świata. Mimo to poprosił przywódców Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Kanady, USA, Japonii i Rosji oraz zaproszonych jako gości polityków z Meksyku, Brazylii, Chin, Indii i RPA, by nie przerywali rozmów.

- Nie pozwolimy, by te wydarzenia zatrzymały naszą pracę, rozmawiamy w interesie lepszego świata - mówił Blair. Uczestnicy szczytu potępili zamachy w Londynie. "To nie był atak na jeden naród, ale na cywilizowanych ludzi na całym świecie" - głosi ich wspólne oświadczenie.

Mimo demonstracji solidarności dramat, który rozegrał się 720 km na południe od Gleneagles, poważnie utrudnił rozmowy. Publikację deklaracji o ociepleniu klimatu przełożono na piątek. Tym bardziej że w tej sprawie zgodnie z przewidywaniami prezydent USA nie ustąpił ani o milimetr.

George Bush powtórzył, że realizacja postanowień protokołu z Kioto, przewidującego stopniową redukcję emisji gazów cieplarnianych, jest zbyt kosztowna dla amerykańskiej gospodarki. - Przyszedł czas, by wyjść poza Kioto i opracować nową strategię - mówił. Zdaniem Busha świat powinien postawić na rozwój nowoczesnych technologii, które ograniczą emisję szkodliwych gazów do atmosfery. Blair opowiedział się za kompromisem pomiędzy pomysłem Busha a zobowiązaniami wynikającymi z protokołu, który bez ratyfikowania go przez USA pozostaje i tak martwą literą.

Amerykański prezydent zaskoczył zebranych, proponując zniesienie subsydiów do produkcji rolnej do 2010 r. Do porozumienia w tej sprawie mogłoby jego zdaniem dojść na forum Światowej Organizacji Handlu.

Sami Brytyjczycy wskazywali wcześniej na rok 2010, ale tylko w odniesieniu do subsydiów eksportowych. Bez redukcji subsydiów trudno jest opracować sensowny plan pomocy dla Afryki, gdyż dotowana i eksportowana żywność z krajów rozwiniętych zabija afrykańskie rolnictwo.

Propozycja Busha niezbyt spodobała się jednak Francji. Francuski minister rolnictwa Dominique Bussereau bronił unijnej polityki rolnej, która pochłania 40 proc. budżetu UE. Przedstawiciele Komisji Europejskiej tłumaczyli, że choć unijna polityka rolna jest już reformowana, znoszenie subsydiów może zająć więcej niż pięć lat.

O przyszłości światowego handlu i subsydiów rolnych przywódcy G8 rozmawiać będą też dzisiaj. Również w piątek opublikowana zostanie wspólna deklaracja w sprawie pomocy dla Afryki. Na razie Tony'emu Blairowi udało się przekonać przywódców do darowania długów 18 biednym krajom, w tym 14 z Afryki. Chodzi w sumie o 40 mld dol.

Anulowanie długów dla kolejnych 11 państw będzie uzależnione od tego, czy wprowadzą one niezbędne reformy gospodarcze. Długi całej Afryki wynoszą 300 mld dol.

Nie ma natomiast zgody w sprawie postulowanego przez Brytyjczyków podwojenia - do 100 mld dol. - do 2015 r. pomocy dla Afryki na rozwój opieki zdrowotnej i infrastruktury. Amerykanie chcą zwiększyć pomoc do 8,6 mld dol., ale Bush uzależnia to od postępów w demokratyzacji i walce z korupcją w Afryce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.