Irak: Terroryści zabili ambasadora Egiptu

Iracka al Kaida zamordowała ambasadora Egiptu, porwanego w sobotę na ulicach Bagdadu

"Ogłaszamy, że dokonał się sąd Boży na wysłanniku niewiernych, ambasadorze Egiptu" - poinformowali w czwartek terroryści w internecie: "W śledztwie przyznał się on do związków z Żydami i krzyżowcami. Jego wyznanie zostało nagrane".

W krótkim nagraniu wideo Ihab al Szarif, w białym T-shircie i z przepaską na oczach, opowiada o swojej karierze dyplomatycznej, w trakcie której pracował w ambasadzie Egiptu w Izraelu. Do Iraku przyjechał kilka tygodni temu, nie zdążył jeszcze nawet przedstawić swoich listów uwierzytelniających.

W sobotę wybrał się do kiosku po gazetę. Nagle podjechały dwa samochody BMW wypełnione uzbrojonymi po zęby ludźmi. Świadkowie opowiadają, że kiedy dyplomata zaczął krzyczeć, został pobity przez napastników. Nikt nie pospieszył mu z pomocą. Siłą wepchnięto go do auta i wszelki ślad po nim zaginął. Został po nim dżip, którym wyjechał na zakupy.

Już w środę terroryści zapowiadali, że zabiją go za rzekome odstępstwo od islamu. Egipski MSZ apelował o zachowanie al Szarifa przy życiu, twierdząc, że "dobrzy iraccy muzułmanie" nie mogą zrobić krzywdy "wielkiemu przyjacielowi Iraku". Jednak grupa al Zarkawiego należy do wyjątkowo okrutnych, dlatego można było tylko czekać na komunikat o egzekucji.

Terroryści obiecali w nim, że złapią w Bagdadzie "tylu ambasadorów, ilu się da". W ostatnich dniach starali się wprowadzić swoją groźbę w czyn - zranili ambasadora Bahrajnu, a ledwo z ich rąk uszedł ambasador Pakistanu. Po ulicznej strzelaninie ich ochroniarzy z terrorystami natychmiast odleciał on do Jordanii.

Akcja przeciw dyplomatom z krajów muzułmańskich ma zapewne storpedować proces normalizacji ich stosunków z Irakiem. Po obaleniu Saddama większość z nich jest reprezentowana w Bagdadzie przez dyplomatów niższej rangi, niektóre ambasady są w ogóle zamknięte. Egipt był pierwszym krajem arabskim, który zdecydował się wysłać do Iraku ambasadora.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.