Po 10 latach matka Bośniaka obejrzała w TV jego egzekucję w Srebrenicy

Bośniacka muzułmanka Nura Alispahic rozpoznała swego syna na filmie ze zbiorowej egzekucji w Srebrenicy w 1995 r. Film pokazano w środę na procesie b. prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia

Nura Alispahic oglądała TV razem ze swoją córką Magbulą w obozie dla uchodźców muzułmańskich pod Tuzlą, gdzie mieszka od 1995 r, gdy Serbowie wygnali ją wraz z tysiącami muzułmanek z bośniackiej Srebrenicy. 8 tys. mężczyzn Serbowie nie wypędzili, lecz zamordowali w masowych egzekucjach.

Wtedy też, w lipcu 1995 r., pani Alispahic po raz ostatni widziała swego 16-letniego syna Amira. - Kiedy Serbowie wchodzili do Srebrenicy, przyszedł dać mi buziaka na pożegnanie i uciekł. Coś czułam, że już go nie zobaczę - mówiła w piątek agencji Associated Press.

W środę rozpoznała go w TV. Serbska i bośniacka TV pokazały film wideo nakręcony przez żołnierzy z serbskiego oddziału "Skorpiony" podczas egzekucji sześciu mieszkańców Srebrenicy. Na filmie widać, jak "Skorpiony" wyprowadzają Amira i pięciu innych jeńców z ciężarówki, popychają i ustawiają rzędem na zboczu pagórka.

- Widziałam go. Stał drugi od przodu. Odwrócił się, to był mój Amir - mówi Nura. - Zaraz potem go zastrzelili. Upadł. Widziałam na własne oczy, jak te bestie go zabijały.

Ciało Amira wydobyto ze zbiorowej mogiły po zakończeniu wojny bałkańskiej w 1999 r. i wraz z innymi pogrzebano ponownie na cmentarzu pod Srebrenicą.

Swego 17-letniego syna na filmie z egzekucji rozpoznała także inna mieszkanka Srebrenicy. Nie chciała jednak o tym rozmawiać z dziennikarzami.

Rzecznik serbskiej prokuratury ścigającej zbrodniarzy wojennych oświadczył wczoraj, że wszystkich widocznych na filmie serbskich oprawców, a także ich sześć ofiar, już zidentyfikowano. Dwóch z siedmiu zabójców aresztowano w kilka godzin po pokazaniu filmu, dwaj inni zbiegli z kraju, trzech jest poszukiwanych. Po emisji filmu policja zatrzymała w sumie dziesięć osób.

Mord w Srebrenicy był największą zbrodnią w Europie od czasu II wojny światowej. Pokazany w Hadze film może być jednym z kluczowych dowodów przeciw sądzonemu tam za zbrodnie wojenne Miloszeviciowi. Szwadron "Skorpiony" był bowiem bojówką podlegającą serbskiemu MSW, a tym samym ówczesnemu prezydentowi Serbii.

Szturmem na Srebrenicę w 1995 r. kierowali generał armii bośniackich Serbów Ratko Mladić i jego polityczny zwierzchnik Radovan Karadzić. Obaj są ścigani przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze oraz międzynarodowe siły stabilizacyjne SFOR w Bośni. Żołnierze SFOR mieli być wielokrotnie na ich tropie, ale zawsze przybywali za późno.

Władze Serbii i serbskiej części Bośni zarzekają się, że nie wiedzą, gdzie obaj zbrodniarze się ukrywają, chociaż w kwietniu br. Mladicia widziano w belgradzkiej restauracji, a o podróżach Karadzicia po Bośni krążyły stugębne plotki.

Wczoraj główny prokurator Trybunału Haskiego Carla del Ponte oświadczyła w Sarajewie, że Karadzić i Mladić muszą zostać złapani przed 10. rocznicą rzezi w Srebrenicy przypadającą 11 lipca br. Dodała również niespodziewanie, że w czwartek w Belgradzie władze Serbii obiecały jej ni stąd, ni zowąd, że obaj ścigani zbrodniarze zostaną pojmani w ciągu miesiąca. Nie jest jasne, skąd Serbowie mają taką pewność.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.