Szlakiem "Skorpionów"

Jeśli prokurator dowiedzie, że serbska jednostka paramilitarna "Skorpiony" podlegała Belgradowi, to film wideo, na którym widać, jak zabijani są bośniaccy jeńcy, stanie się zapewne kluczowym dowodem przeciwko Slobodanowi Miloszeviciowi

Ujawniona na procesie Slobodana Miloszevicia przed Trybunałem w Hadze taśma dokumentuje zbrodnię popełnioną w lipcu 1995 r. przez jednostkę "Skorpiony", która stacjonowała wówczas w Djelovci, w okupowanej przez Serbów wschodniej części Chorwacji. Film pokazuje drogę "Skorpionów" do Srebrenicy - przez stolice bośniackich Serbów w Pale - i dowództwo odcinka w Trnovie, a następnie zabicie strzałami w tył głowy sześciu bośniackich jeńców.

Komu podlegały "Skorpiony"

Świadek obrony generał Stevanović twierdzi, że "Skorpiony" nie podlegały MSW w Belgradzie, a tym samym ich zbrodnie nie mogą obciążać ówczesnego prezydenta Miloszevicia.

Jednak zaprzeczenia gen. Stevanovicia zapewne stosunkowo łatwo można będzie obalić. W marcu ub.r. sąd w Belgradzie skazał na 20 lat więzienia członka "Skorpionów" Saszę Cvijetana za zamordowanie w 1999 r. podczas wojny w Kosowie w miejscowości Podujevo 16 albańskich cywili. Podczas procesu dowódca "Skorpionów" Slobodan Medić zrazu zeznał, że jednostka została utworzona w 1991 r. i weszła w skład armii jugosłowiańskiej. A potem stwierdził, że powstała w 1992 r. jako ochrona państwowych szybów naftowych i w 1996 r. weszła w skład Specjalnych Jednostek Antyterrorystycznych MSW Serbii. Potwierdził w obu wypadkach, że jednostka walczyła w Bośni, a następnie w Kosowie.

Sąd nie wyjaśnił tych sprzeczności, ale tak czy inaczej z zeznań Medicia wynika, że "Skorpiony" od początku podlegały Belgradowi. To właśnie chce udowodnić Trybunał w Hadze.

Podczas procesu Cvijetana jeden ze świadków oskarżenia zeznał, że zmienił swe zeznania, gdy przed jego dom przyszedł Medić z kolegami z jednostki i zaczęli strzelać w powietrze.

Inny były "Skorpion" Jovan Mirelo powiedział w tych dniach belgradzkiemu dziennikowi "Blic" o krążących pogłoskach, że to on pomógł Trybunałowi uzyskać taśmę wideo. I że odtąd obawia się o swoje życie.

O filmie pierwszy raz wspomniano publicznie podczas wcześniejszego przesłuchania gen. Stevanovicia w Hadze 27 maja, ale nie wiadomo, jak trafił on do Trybunału. Na jego podstawie zidentyfikowano dwóch uczestników mordu z imienia i nazwiska, a dwóch kolejnych z imienia.

Premier jest zszokowany

Premier Jugosławii Vojislav Kosztunica oświadczył wczoraj w Belgradzie po spotkaniu z prokurator Trybunału panią Carlą del Ponte, że film jest "szokujący i straszliwy", i oznajmił, że dzięki filmowi wideo kilku byłych członków "Skorpionów" już zostało aresztowanych w Serbii.

Zaś serbski prezydent Boris Tadić stwierdził: "Taśma jest dowodem potwornych zbrodni popełnionych podczas wojny w tym regionie. Popełniono je w imię naszego narodu".

Pani del Ponte - dotąd bardzo krytyczna wobec Belgradu za niechęć do tropienia zbrodniarzy wojennych - uznała natychmiastowe aresztowanie uczestników mordu w Srebrenicy za "znakomitą operację".

Wielcy zbrodniarze są wolni

Główni sprawcy zbrodni w Srebrenicy - generał Ratko Mladić i przywódca bośniackich Serbów Radovan Karadżić - poszukiwani listami gończymi przez Trybunał w Hadze nadal się ukrywają. Przebywają na terytorium Serbii lub Republiki Serbskiej w Bośni. Serbscy dziennikarze widzieli Mladicia w kwietniu w jednej z belgradzkich restauracji.

Ze sprawców zbrodni w Srebrenicy ukarany został szef logistyki bośniackich Serbów gen. Radoslav Krstić. W zeszłym roku Trybunał w Hadze wymierzył mu 35 lat więzienia za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciw ludzkości i udział w ludobójstwie. Udowodniono też, że przez cały czas trwania wojny w Bośni Krstić pobierał żołd z ministerstwa obrony w Belgradzie.

Na proces przed haskim Trybunałem czeka natomiast dowódca obrony Srebrenicy Naser Orić, który dobrowolnie oddał się w ręce sprawiedliwości. Jest oskarżony o dowodzenie zimą 1993 r. atakiem na pobliską serbską wieś Visznica, w którym zginęło kilkudziesięciu jej mieszkańców.

Kilka lat po upadku Srebrenicy sekretarz generalny ONZ Kofi Annan przeprosił Bośniaków za to, że "błękitne hełmy" nie zapewniły im obiecanego bezpieczeństwa. Uznając odpowiedzialność Holandii za bierność jej żołnierzy w Srebrenicy, do dymisji podał się rząd holenderski. Dziś Srebrenica - na mocy kończących wojnę układów z Dayton z 1995 roku - wchodzi w skład Republiki Serbskiej w Bośni. Muzułmanów tam już nie ma. Jedynie strzeżony przez policję, wzniesiony pod miastem kamienny blok z napisem "Srebrenica. 10 lipca 1995" przypomina dyskretnie o zbrodni. Dziś nowy dowód może doprowadzić do skazania człowieka, który ponosi za nią ostateczną odpowiedzialność.

Copyright © Agora SA