Litwa oskarża uczelnię rosyjską o werbowanie szpiegów

Rząd litewski zamknie Międzynarodową Akademię Bałtycką, którą oskarża o rusyfikację inteligencji litewskiej i o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi.

Akademia jest filią łotewskiego Instytutu Rosjan Bałtyckich, centrum nauczania realizującym programy rosyjskich uczelni w tym kraju. Formalnym powodem zamknięcia stały się poważne naruszenia prawa - kontrola ministerstwa oświaty stwierdziła, że akademia nie spełnia litewskich wymogów jakości nauczania. Właśnie zaniżonymi wymogami akademia przyciągnęła w ostatnich latach wysokich urzędników i oficerów tzw. służb mundurowych, takich jak celnicy, policjanci, pogranicznicy czy strażacy.

Od dwóch lat na Litwie każdy wysokiej rangi urzędnik MSW musi mieć wyższe wykształcenie prawnicze. Litewskie uczelnie oferują czteroletnie studia, zaś MAB wykształcenie takie dawała w 2,5 roku. Z tego powodu w akademii studiuje lub studiowało kilkuset urzędników MSW. - Poziom tych studiów odpowiadał studium policealnemu - powiedział "Gazecie" prof. Juozas Daujotis, członek ośrodka oceniającego programy nauczania.

Ponadto litewskie służby specjalne twierdzą, że uczelnią opiekuje się ambasada rosyjska w Wilnie i że stała się ona miejscem werbunku agentów rosyjskich służb specjalnych. Media cytowały kilka miesięcy temu wypowiedzi oficerów służb litewskich, którzy twierdzili, że przynajmniej kilka razy udało się zapobiec werbunkom. Szef policji litewskiej przyznał publicznie, że w akademii próbuje się werbować policjantów.

Kilka dni temu szef MSW odciął od dostępu do informacji tajnych tych oficerów, którzy są absolwentami akademii, i wykluczył ich awansowanie na kierownicze stanowiska. - Mogą być oni tylko zwykłymi policjantami, bo w ich pracy nie ma znaczenia, jaką szkołę kończyli - stwierdził minister Gintaras Furmanoviczius.

Prof. Daujotis twierdzi też, że akademia jest miejscem rusyfikacji. - Wystarczy przyjrzeć się programom nauczania. Wszędzie należy udowadniać wyższość rosyjskiej historiografii, wyjaśniać, że rosyjska dyplomacja jest najlepsza na świecie, czy też propagować rosyjski punkt widzenia na politykę zagraniczną - uważa Daujotis.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.