Łotysze wybierali w niedzielę samorząd

W niedzielę mieszkańcy Łotwy wybierali władze samorządowe. Lewica, wbrew sondażom, sromotnie przegrała

Według politologów niska frekwencja (52,85 proc.) spowodowała, że rady miejskie w najważniejszych miastach będą w rękach centroprawicy, a nie postrzeganej jako prorosyjska lewicy. Tymczasem właśnie zwycięstwo lewicy przepowiadały przedwyborcze sondaże.

W wielu łotewskich miastach ludność rosyjskojęzyczna stanowi znaczny odsetek wyborców. W Rydze aż 60 proc. mieszkańców to Rosjanie, z tego większość posiada łotewskie obywatelstwo. To właśnie w stolicy lewica poniosła największą klęskę i straciła władzę w radzie miejskiej.

W łotewskiej stolicy najwięcej głosów zdobyła centroprawicowa partia Nowa Era byłego premiera Einarsa Repszego. Era będzie miała w 60-osobowej radzie 13 mandatów. Politycy Nowej Ery rozpoczęli już rozmowy z innymi partiami prawicowymi o stworzeniu koalicji.

Największym przegranym wyborów w Rydze jest partia "O Prawa Człowieka w Zjednoczonej Łotwie", reprezentująca interesy ludności rosyjskojęzycznej. Zdobyła ona 9 mandatów, chociaż sondaże przewidywały, że będzie na nią głosować co czwarty ryski wyborca. Według politologów niska frekwencja, która była zabójcza dla lewicy, spowodowana jest rozczarowaniem bieżącą i brakiem wiary w to, że wybory cokolwiek zmienią.

W sobotnich wyborach po raz pierwszy głosować mogli także mieszkający na Łotwie obywatele państw UE. Według Głównej Komisji Wyborczej głosowało ok. 4 tys. cudzoziemców, siedmiu zaś kandydowało do rad. Prawa udziału w wyborach nie mają jednak rosyjskojęzyczni mieszkańcy bez łotewskiego obywatelstwa. W 2,5 mln. Łotwie jest ich ok. 450 tys.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.