Dalajlama o Chinach - naszym celem nie jest niepodległy Tybet

W czwartkowym orędziu z okazji 46. rocznicy wybuchu narodowego powstania w Tybecie duchowy i polityczny przywódca Tybetańczyków podkreślił, że nie dąży do niepodległości

"Pragnę jeszcze raz zapewnić władze chińskie, że dopóki odpowiadam za sprawy Tybetu, dopóty pozostajemy w pełni oddani idei Drogi Środka, nie zabiegając o niepodległość i wyrażając gotowość do pozostania w Chińskiej Republice Ludowej. Jestem przekonany, że na dłuższą metę rozwiązanie takie leży w interesie rozwoju materialnego narodu tybetańskiego. Otuchy dodaje to, że z wielu stron świata napływa poparcie dla tego rozwiązania jako stanowiska realistycznego i korzystnego tak dla Chińczyków, jak i Tybetańczyków. Szczególnie budujące jest dla mnie zrozumienie i poparcie pewnych kręgów inteligencji w Chinach" - napisał Dalajlama.

W 1950 r. chińska armia rozpoczęła podbój niepodległego Tybetu, a w trakcie powstania w marcu 1959 Dalajlama musiał uciec do Indii. Pekin nieustannie oskarża go o separatyzm.

"W ciągu ostatnich ponad 20 lat Chiny dokonały ogromnego postępu gospodarczego" - zauważa ugodowo Dalajlama. "Stały się pierwszoplanowym graczem na arenie międzynarodowej, zajmując należne im miejsce. Są wielkim państwem o ogromnej populacji i bogatej, starożytnej cywilizacji. Skazą na ich wizerunku pozostaje jednak sytuacja w dziedzinie praw człowieka, niedemokratyczne działania, brak rządów prawa oraz nierówne traktowanie mniejszości, w tym Tybetańczyków. Wszystko to potęguje podejrzliwość i nieufność świata, jest też przeszkodą dla jedności i stabilizacji, mających dla przywódców ChRL wagę najwyższą. Moim zdaniem Chiny, które stają się państwem potężnym i szanowanym, powinno być stać na śmiałe prowadzenie rozsądnej polityki".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.