Aż 43 proc. ankietowanych Słowaków uznało, że gwarantem demokracji na świecie jest prezydent Putin. Z kolei na prezydenta USA wskazało niespełna 36 proc. respondentów. Sondaż, który przeprowadzono na próbie 505 osób w połowie ub. tygodnia, opublikował wczoraj dziennik "Sme". - To bardziej krytyka Busha niż poparcie dla Putina - komentuje dla "Gazety" politolog Peter Weiss, lewicowy polityk, który w latach 1998-2002 kierował komisją spraw zagranicznych słowackiego parlamentu.
- Wierzę, że w Polsce te wyniki mogą się wydać zaskakujące - mówi z kolei "Gazecie" Michal Vaszeczka, socjolog z bratysławskiego Instytutu Spraw Publicznych. - Trzeba jednak podkreślić, że różnice w ocenie Putina i Busha nie są dramatyczne. Także różnice w ocenie samego Putina - między tymi, którzy mu ufają, a tymi, którzy nie widzą w nim gwaranta demokracji (52 proc.) - też nie są zbyt duże.
Jak należy rozumieć wyniki sondażu? - Społeczeństwo słowackie jest podzielone pod względem kulturowo-cywilizacyjnym - mówi Vaszeczka. - W przeciwieństwie do Polski tradycja panslawizmu jest w niektórych warstwach naszego społeczeństwa, także wśród elit, silnie zakorzeniona.
Wyniki sondażu odbiegają od oficjalnej polityki centroprawicowego rządu Mikulasza Dzurindy, bardzo proamerykańskiej w ostatnich latach. - Słowacja jest i będzie silnym sojusznikiem USA - przyznał premier w poniedziałkowym wywiadzie dla AP.
W tym samym sondażu pytano też o stosunek do obecności wojsk słowackich w Iraku (pod polskim dowództwem stacjonuje tam ponad stuosobowy kontyngent). Cieszy się ona poparciem niespełna 26 proc. Słowaków. Aż 72 proc. ankietowanych odpowiedziało, że jest przeciw.
W czwartek w Bratysławie odbędzie się szczyt Bush - Putin. Będzie to pierwsza wizyta prezydenta USA na Słowacji od czasu uzyskania przez nią niepodległości w 1993 r.
