Eksperymenty medyczne czechosłowackiej bezpieki

Służba bezpieczeństwa najprawdopodobniej dawała więźniom truciznę, by łatwiej wydobywać z nich zeznania - pisze dziennik ?Mlada Fronta Dnes?, powołując się na ustalenia Urzędu ds. Badania i Ścigania Zbrodni Komunizmu (UDV) oraz wypowiedzi świadków wydarzeń

Jednym ze świadków jest syn rolnika Frantiszka Kalvody, który na przełomie lat 40. i 50. otrzymał zamówienie od państwa na dostawę sporych ilości ziarenek bielunia indiańskiego. Roślina ta zawiera skopolaminę, silnie trującą substancję o działaniu narkotycznym. - Wszystko to było tajne. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to podobno było dla więźniów. Mieli dostawać zastrzyki, a później uczyć się swego wystąpienia przed sądem - mówi Jaroslav Kalvoda. W ciągu kilku lat jego ojciec dostarczył kilkaset kilogramów nasion, a pole było strzeżone przez milicję.

Dotychczas nie odnaleziono dowodów materialnych na stosowanie skopolaminy przez bezpiekę. Są jednak zeznania świadków.

- Znam dwa lub trzy przypadki wykorzystania skopolaminy - mówi Tomasz Bursik z UDV. Ustalił on, że wiosną 1948 r., czyli wkrótce po komunistycznym zamachu stanu w Czechosłowacji, przy MSW w Pradze powstało specjalne laboratorium chemiczne. Później stworzono drugie w Brnie.

To niejedyna tego rodzaju historia z lat stalinowskich, okresu największych represji aparatu bezpieczeństwa organizującego sfingowane procesy polityczne, które nierzadko kończyły się wyrokami śmierci. W archiwach odnaleziono dokument, który świadczy o tym, że lekarz ze szpitala więziennego w Vykmanovie niedaleko kopalni uranu w Jachymowie pobierał od pacjentów części tkanek, m.in. szpiku kostnego. Gromadził w ten sposób materiał do eksperymentów medycznych. W szpitalu stosowano też leki wyprodukowane przez więźniów, które nie były dopuszczone do obiegu. Jego postępowanie wyszło na jaw, kiedy szpital w 1961 r. odwiedziła komisja MSW. To właśnie jej raport niedawno odkryto. Sprawą zajęła się policja, ale ówczesny lekarz więzienny już nie żyje, podobnie jak członkowie komisji z MSW. - Szpital wybudowali więźniowie w latach 50. i był on bardzo dobrze wyposażony. Nie sądzę, by był to przypadek - uważa Bursik.

Copyright © Agora SA