Aceh obawia się klęski humanitarnej

Na zdewastowanej najpierw wojną domową, a potem tsunami indonezyjskiej prowincji Aceh na wyspie Sumatra pomoc humanitarna nie dociera do potrzebujących. Liczba zabitych przekroczyła już 45 tys., ale nie są to jeszcze dane ostateczne...

"Krajobraz na Aceh wygląda jak po ataku nuklearnym. Wszystko jest zrównane z ziemią" - pisze z wyspy Peter Howard, turysta z Hongkongu, były oficer regimentu Gurków. "Nieraz widziałem trupy, ale to, co tu się dzieje, przechodzi ludzką wyobraźnię. Utraciliśmy rachubę zmarłych".

Największy niepokój budzi zachodnia część wyspy, znajdująca się najbliżej epicentrum tsunami. Od trzech dni nie docierają stamtąd prawie żadne wiadomości. - Ten obszar został praktycznie starty z powierzchni ziemi - przyznają władze indonezyjskie. - Zniszczonych jest 75 do 100 proc. wybrzeża - ocenia generał Endang Suwaraja, komendant prowincji Aceh, kierujący akcją ratunkową.

W środę oficjalny bilans zmarłych na Aceh dochodził już do ponad 45 tys., ale rząd indonezyjski zakłada, że liczba zabitych wzrośnie o co najmniej 10 tys. ofiar z niedostępnej na razie części Sumatry. Ogółem w środę z Dżakarty podano, że ofiar śmiertelnych może być do 80 tys.

W 40-tysięcznej stolicy zachodniego Aceh, Meulaboh, nic nie działa, brakuje jedzenia i zaczęło się rabowanie. "Jeśli pomoc nie dotrze w ciągu trzech lub czterech dni, grozi nam masowy głód" - powiadomił e-mailem szef miejscowej policji Rilo Pambudi.

Od policjanta, który dotarł do stolicy prowincji, wiadomo, że większość ocalałych przebywa w prowizorycznych obozach uchodźców w głębi lądu i oczekuje na pomoc.

Tymczasem pomoc utknęła. W Aceh, prowincji od lat pogrążonej w wojnie domowej, brakuje infrastruktury, dróg i telefonów. Konwoje i ekipy humanitarne z całego świata utknęły w Medan, czyli w stolicy wyspy Sumatra i na lotnisku w Banda Aceh, stolicy prowincji Aceh.

Tymczasem na Aceh brakuje leków, żywności, wody pitnej, nawet worków do chowania ciał. Właśnie szybki pogrzeb ciał rozkładających się w temperaturze powyżej 30 stopni jest najpilniejszym zadaniem ekip ratunkowych. Ocalali piją skażoną wodę, ratownicy obawiają się wybuchu epidemii czerwonki oraz chorób skórnych. Rząd indonezyjski apelował do wspólnoty międzynarodowej o przysłanie helikopterów, które pozwolą dostarczyć pomoc dalej.

Copyright © Agora SA