Czeski ślad Biesłanu

Czeska policja bada powiązania dagestańskiego biznesmena spod Ostrawy z terrorystami czeczeńskimi, którzy zaatakowali szkołę w Biesłanie

Taką informację podał w poniedziałek największy czeski dziennik "MF Dnes". Człowiekiem, którym interesuje się policja, jest Artur Mugadow. - Niech tajne służby wykonują swoją pracę. Mnie to jest obojętne - powiedział gazecie dagestański biznesmen, obecny w Czechach od sześciu lat. Jednocześnie zaprzeczył, by miał jakiekolwiek kontakty z terrorystami. Mugadow ma zarejestrowane w Czechach trzy firmy, w tym agencję detektywistyczną. Dwie z nich znajdują się jednak w stanie upadłości, m.in. dlatego, że właściciel nie płacił za telefon komórkowy, a trzecia w ogóle nie prowadzi działalności.

Czeska policja odmawia podania jakichkolwiek szczegółów śledztwa. Wiadomo jedynie, że jest ono efektem zatrzymania we wrześniu przez rosyjskie służby w Czeczenii kobiety, która organizowała nabór do komanda samobójców oraz pomoc finansową za granicą. Z Mugadowem kontaktowała się - lub ktoś z jej otoczenia - przy pomocy telefonu satelitarnego. Czescy policjanci wykluczają, by był to przypadkowy kontakt.

Według rosyjskiego gen. Ilji Szabalkina, szefa sztabu ds. operacji antyterrorystycznych na północnym Kaukazie, zatrzymana Czeczenka telefonowała do ludzi w wielu krajach Europy i Bliskiego Wschodu. Oprócz Czech były to m.in. Niemcy i Austria, a także Polska. Rozmowy, według niego, dotyczyły przelewania pieniędzy, z których miały być sfinansowane ataki terrorystyczne, a także kwestii zakupu i transportu broni, mundurów i innego sprzętu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.