Falludża - cisza przed burzą?

Iracki rząd Ijada Alawiego chce wznowienia rokowań ze zbuntowaną Falludżą, sunnickim miastem uważanym za gniazdo terrorystów. W geście pojednania zwolniono wczoraj z aresztu jednego z negocjatorów samozwańczej rady miasta

Uwolniony po trzech dniach aresztu szejk Chalid al Dżumaili kierował delegacją Falludży, która od kilku tygodni negocjowała z rządem Ijada Alawiego. W zeszłą środę obie strony zapewniały, że "porozumienie jest bliskie" i do Falludży wkrótce zostanie wpuszczona iracka policja.

Premierowi Alawiemu bardzo zależy na przejęciu kontroli nad rebelianckim miastem przed planowanymi na styczeń wyborami parlamentarnymi. Gdyby wystartowali w nich kandydaci z Falludży, wojownicza sunnicka mniejszość w Iraku być może przestałaby nazywać Alawiego amerykańskim agentem i włączyłaby się w odbudowę kraju.

Strategia negocjacyjna Alawiego pełna jest gwałtownych zwrotów, które nieprzychylne premierowi arabskie media tłumaczą naciskiem Amerykanów "przeciwnych wszelkim porozumieniom". Od kwietnia, gdy wojska USA zrezygnowały z ofensywy przeciw rebeliantom i terrorystom ukrywającym się w tym mieście, jest ono rządzone przez silnie antyamerykańską 18-osobową Radę Falludży nazywaną też Radą Mudżahedinów. Zasiadają w niej sunniccy duchowni, zwierzchnicy największych klanów oraz wojskowi notable z czasów Saddama Husajna.

Od września większość Rady Falludży deklaruje gotowość do ugody z rządem. Rokowania zostały jednak zerwane w ub. czwartek, kiedy premier Alawi zażądał od władz Falludży wydania Abu Musaby al Zarkawiego, najgroźniejszego terrorysty w Iraku. Alawi na wypadek odmowy zagroził ofensywą na Falludżę.

- Jesteśmy zaskoczeni. Rozmawiamy z rządem od wielu dni i nie było mowy o wydaniu al Zarkawiego. Falludża to ogromne miasto [liczy ok. 700 tys. mieszkańców - red]. Skoro nie potrafią go tu znaleźć służby USA, to jak my to mamy zrobić? - odpowiedzieli wysłannicy Rady Falludży.

Dzień później, w piątek, Amerykanie aresztowali szefa negocjatorów, zaczęły się naloty i walki lądowe na wschodnich obrzeżach miasta.

Czy zwolnienie szejka al Dżumailiego daje nadzieję na wznowienie negocjacji? Na razie Rada Falludży odgraża się, że nigdy już się nie spotka z "ludźmi zdradzieckiego premiera". Natomiast Alawi pojednawczo zaproponował jej wczoraj 2 mln dolarów na odbudowę zniszczeń wojennych.

- Władze miasta nie mogą udawać niewiniątek. Ludzie al Zarkawiego sami przyznają, że ukrywają się w mieście. Niewielu ich tu popiera, ale też nikt ich nie ściga. Z drugiej strony, Amerykanie pamiętają, że już raz nie udało im się zdobyć miasta. Dla obu stron najlepszym rozwiązaniem są rozmowy - mówił student historii z Falludży w rozmowie z egipskim dziennikiem "Al Ahram".

Copyright © Agora SA