Ukraińcy nie chcą prezydenta - byłego kryminalisty

Większość Ukraińców uważa, że w wyborach prezydenckich? nie wolno? głosować na człowieka, który w przeszłości siedział za przestępstwa kryminalne. To zła wiadomość dla premiera Wiktora Janukowycza i obozu władzy wspierającego jego kandydaturę

- Czy Janukowycz ma prawo startować w wyborach prezydenckich? - mieszkańcy Kijowa powtarzają popularną dziś anegdotę. - Nie, bo konstytucja pozwala u nas tylko na dwa "sroki" (to słowo oznacza jednocześnie "kadencję" i "odsiadkę"). A premier, którego Leonid Kuczma i jego otoczenie bardzo chcieliby widzieć zwycięzcą zapowiedzianych na 31 października wyborów prezydenckich, rzeczywiście ma już za sobą dwa "sroki" -w kryminalnym znaczeniu tego słowa.

Dwukrotnie w pudle

Pierwszy raz trafił za kratki w 1967 roku, kiedy nie miał jeszcze 18 lat. Dostał trzy lata za przynależność do młodzieżowego gangu "Piwnowka" za zrywanie drogich futrzanych czapek z głów kobiet na ulicach Jenakijewa, swojego rodzinnego miasteczka. Siedział jednak tylko pół roku. Po pierwsze objęła go amnestia, po drugie, jak twierdzi jego towarzysz z więzienia Nikołaj Moskowczenko, zasłużył sobie na wdzięczność administracji więziennej "współpracą" ze strażnikami. Dla kolegów nie był jednak tak miły, o czym świadczy, to, że nadali mu pseudonim "Cham".

Drugi raz - na dwa lata - został skazany w roku 1970. Nie jest jasne za co. Oficjalnie za zadanie "obrażeń cielesnych średniego stopnia". Część prasy opozycyjnej i niektórych mediów rosyjskich twierdzi, że za "gwałt dokonany w sposób nienaturalny".

Ukraińcy wiedzieli, że ich premier siedział, ale dotąd nie zwracali na to specjalnej uwagi. Niedźwiedzią przysługę wyświadczyli premierowi jego najbliżsi współpracownicy, którzy postanowili "niczego nie ukrywać i powiedzieć narodowi całą prawdę". "Głasnost po ukraińsku" wyglądała w ten sposób, że służba prasowa premiera na początku lata wysłała z Kijowa do obwodu donieckiego, gdzie Janukowycz był sądzony i siedział, ekipy dziennikarzy, którym obiecano dostęp do wszystkich dokumentów i spotkanie ze świadkami młodzieńczych błędów premiera. Na miejscu dziennikarze dowiedzieli się, że wszystkie dokumenty dotyczące spraw Janukowycza zostały zniszczone, a oficerowie śledczy i sędziowie, którzy się nimi zajmowali, nie żyją. Raptem okazało się też, że dzisiejszy premier jeszcze w roku 1978 został uznany za niewinnego i w pełni zrehabilitowany. Ta ostatnia informacja wzbudziła szczególnie dużo podejrzeń. Przecież jeszcze dwa lata temu, kiedy Janukowycz został premierem, nic się nie mówiło o rehabilitacji.

Efekt jest taki, że - jak świadczą wyniki ankiety kijowskiego Centrum Razumkowa - co czwarty Ukrainiec dopiero wtedy dowiedział się, że premier w młodości siedział w więzieniu, kiedy ludzie Janukowycza podjęli niezdarne próby wybielenia swego szefa. 42,1 proc. obywateli kraju nie wierzy w jego niewinność, 42,6 proc. w nią wątpi.

W dniach 6-13 sierpnia socjolodzy z Ukraińskiego Koła Demokratycznego zapytali tysiąc Ukraińców o to, co sądzą o kandydacie na prezydenta, który ma w swym życiorysie wyroki za sprawy kryminalne. Aż 55 proc. ankietowanych odpowiedziało, że na takiego kandydata głosować "nie wolno", a tylko 18 proc. uważa - że można. Badania opinii publicznej wskazują, że poparcie dla kandydatury Janukowycza jest niewiele większe. Głosować na niego chciałoby dziś około 21 proc. wyborców. Jego przeciwnika, lidera Naszej Ukrainy Wiktora Juszczenkę, który od dawna jest liderem sondaży przedwyborczych, popiera około 28 proc. rodaków. Eksperci powtarzają, że jeśli wybory prezydenckie będą przeprowadzone uczciwie, wygra Juszczenko.

Ukraina to nie Rosja

Na ulicach Kijowa i innych miast jest dziś mnóstwo wielkich tablic z plakatem przedstawiającym premiera i napisem: "Wiktor Janukowycz, bo to...". Na dole plakatu jest pusty prostokącik, gdzie dokleja się wyraz kończący tę frazę - na przykład "patriota". W Kijowie w te prostokąciki ktoś stale wpisuje słowo "awtoritet" (tak określa się jednocześnie człowieka cieszącego się autorytetem i przywódcę grupy kryminalnej).

Socjolog, który pracuje dla moskiewskiej agencji PR "rozkręcającej" kandydaturę Janukowycza, powiedział mi, że nieudana próba wybielenia premiera to kolejne potknięcie jego rosyjskich kolegów, którzy nie rozumieją, że "Ukraina to nie Rosja". - W Rosji, gdzie co czwarty mężczyzna siedział, kryminalne epizody w życiu polityka nie odbierają mu popularności, a przeciwnie - mogą mu jej jeszcze przysporzyć. Pięć lat temu merem Niżnego Nowgorodu został "czynny bandyta". Niedawno to samo wydarzyło się we Władywostoku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.