Polacy wykorzystują furtki w przepisach, by legalnie pracować w Niemczech

Chodzi m.in. o samozatrudnienie. W załatwieniu papierów pomagają specjalizujące się w tym firmy i kancelarie

Mimo oficjalnego zakazu pracy dla Polaków w Niemczech są furtki w przepisach. Umożliwiają legalne zatrudnienie w rolnictwie, na budowach czy w innych branżach na terenie Niemiec.

Z nieoficjalnych danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze wynika, że tylko z terenów przygranicznych do pracy w Niemczech wyjechało w tym roku już kilkadziesiąt tysięcy osób. Zdecydowana większość do pracy na czarno, ale nie wszyscy.

Oficjalnie Niemcy wprowadzili dwuletni okres przejściowy, nim dla Polaków po wejściu do UE zostanie wprowadzona swoboda pracy. Może on zostać przedłużony maksymalnie do siedmiu lat, czyli do 2011 roku.

Są jednak tacy rodacy, którzy znaleźli sposób na legalną pracę za Odrą. Niemieccy bezrobotni nie chcą zbierać szparagów czy warzyw za bardzo niską jak na tamtejsze warunki stawkę (5 euro na godzinę), niemieckie urzędy pracy biorą Polaków. Dotąd szukały pracowników z Polski dzięki pośrednictwu polskich urzędów pracy. Teraz, po 1 maja, niektórzy Polacy sami składają własne oferty, głównie w rolnictwie, w niemieckich urzędach powiatowych.

Furtka jest skuteczna, lecz działa tylko w rolnictwie i niektórych innych branżach, np. pielęgniarskiej, gdzie szczególnie brakuje pracowników. - W tej sprawie nie ma ogólnoniemieckich zasad, decydują władze lokalne. Jeśli np. właściciele gospodarstw rolnych zgłaszają zapotrzebowanie, którego nie można wypełnić, to lokalni urzędnicy mogą decydować o przyjęciu pracowników z innych krajów, nawet spoza UE - tłumaczy Piotr Winiarski, który prowadzi w Berlinie firmę konsultingową Polen Deutschland Consult.

Inna furtka do legalnej pracy to zasada, że Polacy, mając własną firmę, mogą świadczyć w Niemczech usługi na zasadzie umowy-zlecenia. To oznacza, że sprzątaczka zamiast pracować na czarno, podpisuje legalną umowę, np. na odkurzanie biurowca. Firmy w Niemczech pomagają zakładać pośrednicy, m.in. Polen Deutschland Consult. - Po 1 maja zainteresowanie ze strony Polaków wzrosło ok. czterokrotnie. Od tego czasu z naszą pomocą zarejestrowało firmy ok. 50 osób świadczących różnego rodzaju usługi, np. sprzątanie, prowadzenie domu, w budownictwie, cateringu, jako pielęgniarki lub w szpitalnej kuchni. Mogę przypuszczać, że w całych Niemczech takich osób jest kilka tysięcy - mówi Winiarski.

Jest także druga droga: założenie firmy w Polsce. - Istota tkwi w samozatrudnieniu. Dana osoba musi więc założyć działalność gospodarczą. Moim zdaniem lepiej w Polsce, bo to dużo tańsze. A ja w ciągu trzech tygodni legalizuję jej działalność na terenie Republiki Federalnej - zapewnia warszawski adwokat Jacek Franek, który zalegalizował już pracę 15 Polakom w różnych landach.

Na czym polega to "legalizowanie"? Chodzi o wpisanie m.in. sprzątaczki, posadzkarza, kafelkarza, parkieciarza do niemieckiej izby rzemieślniczej. Do tego dochodzi zgoda urzędu ds. cudzoziemców, zameldowanie na terenie Republiki Federalnej, wpis do niemieckiej ewidencji gospodarczej, poświadczenia podatkowe i ubezpieczeniowe. Usługa kosztuje (adwokat ustala taryfę indywidualnie), płaci się w ratach, ostatnią w chwili otrzymania kompletu zezwoleń. - Legalizacja to inwestycja na całe życie. Odpada strach przed nalotem niemieckiej policji i widmo bezrobocia - mówi.

Jedną z osób, która skorzystała z jego usługi, jest 35-letnia Maria z Zakopanego, która sprząta biurowce w Hanowerze. - Moja jednoosobowa firma działa w Niemczech legalnie od dwóch miesięcy. Zarabiam 10 euro na godzinę, mam zameldowanie na terenie Niemiec i bez strachu wykonuję zlecenia na rzecz niemieckich firm - opowiada z autobusu, którym wczoraj szczęśliwa wracała na wakacje do domu. Pani Maria próbowała na własną rękę zalegalizować działalność poprzez polskie urzędy pracy, a potem niemieckie. - Nie udało mi się, bo zarówno polscy, jak i niemieccy urzędnicy nie znają się na przepisach. Do tej pory mówią mi, że to niemożliwe... a ja przecież pracuję i zarabiam. Kosztuje to dużo, ale jeśli ma się pracę w Niemczech, to się opłaca - mówi.

Pani Maria rozlicza się w Zakopanem na podstawie księgi przychodów i rozchodów. Płaci 19-proc. podatek i 700 zł ZUS.

firma Polen Deutschland Consult

Copyright © Agora SA