Polski wyścig do Stolicy Kultury

Gdańsk, Poznań, Toruń i Łódź walczą o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 roku. To szansa na międzynarodową promocję miasta i dodatkowe fundusze na kulturę

Od 1985 r. Unia Europejska wybiera co roku jedno Europejskie Miasto Kultury. W roku przełomu wieków ten tytuł wyjątkowo przyznano aż dziewięciu miastom. Jednym z nich był Kraków, który przygotował aż 656 imprez (m.in. Festiwal Beethovena, wystawę prac Ryszarda Horowitza, Festiwal Tadeusza Kantora). Dzięki temu - po raz pierwszy od trzech lat - w Krakowie wrosła liczba turystów. Miasto stało się popularne w całej Europie.

W ubiegłym roku stolicą kultury 2010 r. chciał zostać nadgraniczny Zgorzelec wspólnie z niemieckim Goerlitz, ale ostatecznie w Niemczech wygrało Essen. Mimo przegranej na dwudziestohektarowym terenie po obu stronach Nysy ma powstać przestrzeń dla kultury z centrum mediów i sztuki współczesnej, a po polskiej stronie odbudowany zostanie m.in. plac Pocztowy z oryginalnym układem kamienic.

Dwa lata temu tytuł zmieniono na Europejska Stolica Kultury. Postanowiono też, że od 2009 r. co roku stolice będą dwie - jedna w państwie, które jest starym członkiem UE, druga przypadnie nowemu. Już wiadomo, że w 2016 r. stolicami będą miasta z Polski i Hiszpanii (tam o tytuł ubiega się już dziewięć miast). Wyboru dokonają unijni urzędnicy, najpóźniej do 2010 r.

Pierwszym polskim miastem, które zgłosiło się do konkursu, był Toruń. Od ubiegłego roku działa zespół zajmujący się przygotowaniami. - Jest za wcześnie, żeby zdradzać konkretne pomysły - mówi Grzegorz Grabowski, dyrektor wydziału kultury w mieście. Magistrat stawia na toruńską starówkę wpisaną na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, sławę miasta Mikołaja Kopernika, bogatą tradycję i historię oraz liczne wydarzenia kulturalne. Co roku w Toruniu do istniejących festiwali dochodzą dwa, trzy kolejne, ostatnio Toruńskie Spotkanie Teatrów Jednego Aktora.

Łódź, która właśnie ogłosiła starania o tytuł, zamierza promować się przede wszystkim bogatą ofertą festiwalową. W mieście organizuje się co roku ponad 60 festiwali. Ich twórcy postanowili połączyć siły w projekcie "Łódź Festiwalowa" i wspólnie promować się w całej Polsce. - W czerwcu przyjadą do nas przedstawiciele miast, które wcześniej zdobyły ten tytuł, aby podzielić się doświadczeniami - zapowiada Krzysztof Candrowicz, dyrektor Łódź Art Center. - Czekają nas trzy lata wytężonej pracy.

W Gdańsku od dwóch lat zadanie starania się o miano Europejskiej Stolicy Kultury jest wpisane do budżetu miasta. Władze chcą nawiązać współpracę z Liverpoolem, który będzie kulturalną stolicą za dwa lata. Kooperacja ma pomóc Gdańskowi w zwycięstwie w krajowej rywalizacji. Oba miasta mają podobny charakter, zabudowę i problemy. Sztandarowym projektem Gdańska ma być Galeria Zewnętrzna. Wspólny projekt władz miast i Centrum Sztuki Współczesnej "Łaźnia" to część planów rewitalizacji Dolnego Miasta.

W Poznaniu do końca roku ma być wybrany komitet organizacyjny i gotowy program działania. - Każde miasto ma inne atuty. Komisję oceniającą kandydatów czeka trudny wybór - uważa Bogusława Nagajew z wydziału kultury poznańskiego magistratu.

Zdobywca tytułu przez rok prezentuje swoje dziedzictwo historyczne i kulturowe, organizuje różnorodne imprezy (m.in. koncerty, spektakle i wystawy). Bruksela może przekazać na ten cel 2 mln euro, miasto otrzymuje też wsparcie z budżetu państwa i od sponsorów. Tytuł umożliwia międzynarodową promocję i daje możliwość dofinansowania renowacji zabytków.

W tym roku Europejskimi Stolicami Kultury są Sybin w Rumunii (171 tys. mieszkańców) i Luksemburg (76 tys. mieszkańców). Rumuńskie miasto już reklamuje się spotami na kanale EuroNews i Travel Channel. Program kulturalny przygotowany na ten rok to ponad 250 imprez z dziedziny muzyki, teatru, fotografii, sztuki i filmu. Sybin liczy na pół miliona turystów. To wcale nie przesadny optymizm. Irlandzkie Cork - Europejską Stolicę Kultury 2005 - odwiedziło w czasie obchodów milion turystów, siedem razy więcej, niż liczy mieszkańców.

Rozmowa z Bogusławem Sonikiem*

Krzysztof Kowalewicz: Podobno doradza Pan władzom Torunia w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury?

Bogusław Sonik: Służę radami wszystkim miastom, które ubiegają się o ten tytuł. W Brukseli odwiedziła mnie delegacja z Lublina.

Co jest najważniejsze w tej rywalizacji?

- Porozumienie wszystkich zainteresowanych stron. Trzeba pogodzić chęć pokazania się lokalnych twórców z europejskością tego programu. W Krakowie spory podzieliły początkowo artystów, polityków i prasę. Nie wszyscy chcieli wydawać pieniądze na zapraszanie zagranicznych artystów. Dlatego trzeba całą strategię i program budować na zasadzie publicznych konsultacji.

Ile trzeba wyłożyć pieniędzy na autopromocję w walce o miano Europejskiej Stolicy Kultury?

- Jakieś 2,5-3 mln złotych rocznie. Połowa to koszty organizacji przeróżnych imprez, reszta idzie na rozmaite wydawnictwa i podróże. Wyłożone pieniądze nie zwrócą się od razu. W sumie Unia daje niewiele, jednak zdobycie tego tytułu daje miastu prestiż, zwiększa zainteresowanie turystów i inwestorów. W wieloletniej perspektywie są z tego tylko korzyści.

Rozmawiał

*Bogusław Sonik jest eurodeputowanym PO, był dyrektorem Festiwalu Kraków 2000 - Europejskie Miasto Kultury

Copyright © Agora SA