Pietkiewicz nie zatwierdza wykształcenia Trelińskiemu

W miniony poniedziałek w wywiadzie dla Radia TOK FM nowy dyrektor naczelny Opery Narodowej Janusz Pietkiewicz ujawnił, dlaczego dotychczasowy dyrektor artystyczny teatru Mariusz Treliński nie może dalej pełnić swojej funkcji. Otóż nowy statut Opery przygotowany przez Pietkiewicza przewiduje, że osoba na tym stanowisku powinna legitymować się wykształceniem muzycznym, a Treliński takiego nie ma. Ma jedynie dyplom Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.

Sytuacja, w której były urzędnik magistratu odmawia wybitnemu reżyserowi prawa do kierowania instytucją artystyczną z powodu braków w wykształceniu, jest żenująca. Przypomina dialog wielkiego poety Josifa Brodskiego z sowiecką sędzią:

- Kto zatwierdził, że jesteście poetą?

- Nikt. A kto mnie zaliczył do rodzaju ludzkiego?

- A uczyliście się tego?

- Czego?

- Żeby być poetą?

- Nie sądziłem, że to się bierze z wykształcenia.

- A z czego?

- Myślę, że to... od Boga...

Legitymacją Mariusza Trelińskiego do kierowania Operą Narodową nie jest zaświadczenie o odbyciu studiów, ale jego talent, który potwierdziła seria wybitnych przedstawień operowych docenionych w kraju i za granicą, m.in. w berlińskiej Staatsoper i operze w Los Angeles. Placido Domingo, zachwycony warszawską realizacją "Madame Butterfly", zaprosił Trelińskiego do współpracy z Operą Waszyngtońską. Zaowocowało to aż trzema premierami. Treliński jest dzisiaj artystą światowego formatu i odbieranie mu dyrekcji pod pretekstem braku wykształcenia jest kompromitujące nie tylko dla dyr. Pietkiewicza, ale dla resortu kultury, któremu Opera podlega.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.