Hitchcock w kolekcji "Gazety": Wiatr niosący szaleństwo

Od dziś w sprzedaży kolejna część kolekcji "Gazety" "30 filmów wszech czasów"- "Północ, północny zachód" (1959) Alfreda Hitchcocka. Ten błyskotliwy thriller rozpoczyna się od pomyłki: agent reklamowy Roger Thornhill (Cary Grant) w nowojorskim hotelu Plaza zostaje wzięty przez bandytów za niejakiego George'a Kaplana. Potem okaże się zresztą, że ów Kaplan w ogóle nie istnieje!

Thornhill to rozwodnik i maminsynek - gdy wpadnie w tarapaty, wzywa na pomoc mamusię (Jessie Royce Landis, o prawie rok młodsza od Granta). Ta pomaga mu... za pieniądze, które przepuszcza potem, grając z koleżankami w karty.

Tytuł filmu odnosi się nie tylko do kierunku ucieczki bohatera, ale i do sceny II z aktu II "Hamleta", który powiada tam: - "Szalony jestem tylko przy wietrze północno-zachodnim" (tłumaczenie Józefa Paszkowskiego).

Gdy dziennikarz lokalnej gazety zdradził plan Hitchocka, by finał nakręcić na górze Rushmore (Południowa Dakota), w której Gutzom Borglum i jego ludzie w ciągu 17 lat wykuli podobizny czterech amerykańskich prezydentów (Waszyngtona, Lincolna, Jeffersona i Theodore'a Roosevelta), z resortu spraw wewnętrznych przyszła nota, że to "wyraźna profanacja". Media zaraz zasugerowały, żeby "pan Hitchcock wrócił do Anglii i przegnał ludzi po twarzy królowej". Ostatecznie stanęło na tym, że bohaterowie pojawią się wyłącznie między figurami prezydentów (ich fragmentaryczne repliki zbudowano w atelier).

Wcześniej oglądamy m.in. legendarną scenę z samolotem nacierającym na bohatera na pustyni. Hitchcock odnosił się do niej cynicznie: - "Nawet nie wiem, kto w tym samolocie atakował Cary'ego Granta. Nie obchodzi mnie to, o ile widzowie przeżyją te emocje".

Nie brak tu i przewrotnych żarcików. Gdy szef kontrwywiadu (Leo G. Carroll) objaśnia Thornhillowi na czym polega działalność łotra Philipa Vandamma (James Manson) - "On jest importerem i eksporterem tajemnic rządu" - resztę tej wypowiedzi zagłusza warkot silnika samolotu.

Do roli Evy Kendall, kochanki Vandamma, wytwórnia MGM wciskała reżyserowi tancerkę Cyd Charisse. Ponieważ jednak ich taktykę względem niego wyrażała formuła - "Ustępować mu, nawet jeśli nie powinniśmy tego robić" - skończyło się na Evie Marii Saint. Reżyser wspominał później: - "Zasugerowałem, że ma nosić głównie czarną suknię... w scenach wprowadzania w błąd Cary Granta - najlepiej jedwabną, coctailową, dyskretnie przybraną kwiatami w kolorze czerwonego wina, a w scenach akcji - ciemny brąz, spódnica dżersejowa i reszta ciemnopomarańczowa".

Relacja Grant - Saint jest tu równocześnie zabawna i perwersyjna. "Siedem mandatów za parkowanie" - tak on tłumaczy przed nią to, że ściga go policja. Sposób, w jaki ona gasi zapałkę, którą on trzyma w dłoni, jest sugestywniejszy niż wiele scen erotycznych. Gdy on chowa się w łazience, w jej pociągowej kuszetce, znajduje pod lustrem... maleńką maszynkę do golenia. Jakąż robi wtedy minę!

Niedługo po premierze Hitchcock jadł lunch w MGM. Wparował tam Grant, który podczas zdjęć wielokrotnie się z nim kłócił - podszedł do jego stolika, ukląkł i pokłonił się w przesadny sposób.

Copyright © Agora SA