Mickey Spillane nie żyje

Amerykański autor słynnych czarnych kryminałów o detektywie Mike'u Hammerze zmarł w osadzie Murrels Inlet w stanie Południowa Karolina. Miał 88 lat.

Nigdy nie ukrywał, że pisze wyłącznie dla pieniędzy. Debiutancką powieść "I, the Jury" (1947, ekranizacja w 1953) napisał w miesiąc, żeby kupić działkę pod dom. Stworzył w niej postać brutalnego prywatnego detektywa Mike'a Hammera - skrajnego macho (z lubością bije kobiety) i antykomunisty. Samego Spillane'a oskarżano o sadyzm i faszyzm.

Przygody Hammera wielokrotnie filmowano - najlepiej zrobił to Robert Aldrich w "Śmiertelnym pocałunku" (1955, w głównej roli Ralph Meeker). Sam Spillane zagrał Hammera w filmie "The Girl Hunters" (1963). W Polsce wydano jak dotąd cztery z kilkudziesięciu jego książek.

Zaczynał jako autor scenariuszy do komiksów, m.in. o Batmanie. W czasie II wojny światowej był instruktorem lotnictwa. Gdy w latach 60. wybuchła moda na Jamesa Bonda, wymyślił amerykańskiego agenta Tigermana. Jego powieści sprzedano w nakładzie ok. 150 mln egz. To właśnie z fascynacji Spillane'em wzięły się książki Jamesa Ellroya (m.in. "Tajemnice Los Angeles") i filmy o "brudnym Harrym". Powiedział kiedyś: "Jestem najczęściej tłumaczonym autorem na świecie, poza Leninem, Tołstojem, Gorkim i Verne'em. Ale oni wszyscy już nie żyją".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.