Spielberg i twórca "Hero" promują Pekin

Widowiska na otwarcie i zakończenie igrzysk stały się konkurencją samą w sobie. Co nas czeka w Pekinie? Przebić Ateny ma najsłynniejszy chiński reżyser, 54-letni Zhang Yimou. Pomagać mu będzie Steven Spielberg zaangażowany w roli konsultanta artystycznego. Mają dwa lata na dopracowanie każdego szczegółu

Wybór reżysera "Hero" nie był zaskoczeniem, bo to on w 2000 r. nakręcił wideo promujące kandydaturę Pekinu. - Obiecuję narodowi chińskiemu, że wykonam zadanie pięknie i z powodzeniem - zapewnił Zhang.

Oficjalną nominację odebrał w kwietniu od Pekińskiego Komitetu Organizacyjnego Letnich Igrzysk. Potem razem ze Spielbergiem wystąpili w chińskiej telewizji. Zhang, autor nagrodzonego w Cannes "Zawieście czerwone latarnie", powiedział, że widział wszystkie filmy Spielberga i jest jego fanem. Ten ostatni, że kupił właśnie DVD z filmami Yimou i prosi o dedykację. Ani słowa o tym, co pokażą w 2008 r. Nic dziwnego. Szczegóły ceremonii olimpijskich są zawsze okryte ścisłą tajemnicą do ostatniej chwili.

Swoim "Domem latających sztyletów" (2004) Zhang Yimou pokazał, że jest mistrzem perfekcyjnej choreografii sztuk walki. Potrafi też sprawnie operować setkami statystów, tancerzy i śpiewaków.

Władze dały mu do dyspozycji dwa kilkusetosobowe zespoły pieśni i tańca, wojsko, inżynierów i techników z Pekińskiego Instytutu Specjalistycznych Projektów Inżynieryjnych.

O czym to będzie? Z hasła igrzysk "Jeden świat, jeden sen" niewiele wynika. W Atenach zaczęło się od mitologii, w Pekinie na pierwszym miejscu musi być historia Państwa Środka. Będzie też o otwarciu Chin na świat, pokoju i przyjaźni. Według Spielberga ma to być "najbardziej wzruszająca ceremonia wszech czasów" (jego najnowszy film "Monachium" opowiada o zamachu na izraelskich sportowców na olimpiadzie w 1972 r.).

Zhang Yimou stał się sławny dzięki filmom inspirowanym tragiczną historią Chin. Ten wątek jego twórczości już się skończył. Zhang przestawił się na kino akcji. Kręci teraz "Miasto Złotej Zbroi" z gwiazdą pop Jay Chou i Li Gong (na ekranach pod koniec roku).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.