Środowa dymisja dyr. Domańskiego nie była zaskoczeniem, bo minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz M. Ujazdowski od dawna zapowiadał reorganizację i rozdzielenie IAM oraz Narodowego Centrum Kultury, czemu dyr. Domański się sprzeciwiał. Zaskoczeniem była forma odwołania dyrektora: ministerstwo zarzuciło mu uchybienia formalne. O prawdziwe powody odejścia zapytaliśmy Macieja Domańskiego.
Maciej Domański: Nie, to była pomyłka. Rzeczywiście wydałem zarządzenie, w którym powołałem "dział planowania ekonomicznego" zamiast "zespół planowania ekonomicznego", ale kiedy odkryłem pomyłkę, natychmiast anulowałem decyzję.
- Utworzenie nowego działu mam obowiązek skonsultować z ministerstwem. Zespołu już nie.
- Ministerstwo twierdziło różne rzeczy, że na przykład podpisałem umowę z PAP na prowadzenie strony internetowej, podczas gdy był to tylko list intencyjny.
- Tak, bo zespół planowania finansowego był absolutnie potrzebny. Chodzi o zapanowanie nad finansami w sytuacji, kiedy IAM i Narodowe Centrum Kultury mają być rozdzielane. Chciałem przygotować rozdzielenie pod względem finansowo-księgowym, aby uniknąć koszmaru, jaki towarzyszył łączeniu obu instytucji.
- Zaskoczył mnie styl. Najprościej byłoby zadzwonić trzy miesiące temu i powiedzieć: nie chcę z panem pracować. Jestem zawodowcem, powiedziałbym: rozumiem.
- Fatalny. Instytut z dnia na dzień traci wiarygodność, nasi partnerzy nie wiedzą, co się dzieje. Najbardziej zaskakujące jest, że decyzji o rozdzieleniu IAM i NCK nie poprzedziła analiza korzyści i strat. Oczywiście powinienem podporządkować się decyzji moich zwierzchników, ale moim obowiązkiem jest przedstawić zagrożenia i korzyści, które z kolejnej reorganizacji wynikają. Niestety, nie dostałem takiej szansy.