Kto zbuduje Muzeum Sztuki Nowoczesnej?

W centrum stolicy ma szansę stanąć perła awangardowej architektury. W środę prezydent elekt Lech Kaczyński i minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski ogłoszą międzynarodowy konkurs architektoniczny na gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jury liczy na radykalne projekty najlepszych architektów świata

Zarządzenie o konkursie już jest, w środę zostanie podany do publicznej wiadomości regulamin, którym będą się posługiwać startujący w konkursie architekci. Regulamin znajdzie się na stronie internetowej Urzędu Miasta oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej (www.museumcompetition.pl). My piszemy o nim już dziś.

To drugi - po Muzeum Historii Żydów Polskich - polski konkurs architektoniczny na taką skalę. Skierowany jest do twórców i zespołów z całego świata. Mogą w nim startować architekci, którzy w ciągu ostatnich 36 miesięcy wykonali co najmniej trzy projekty budynków użyteczności publicznej o powierzchni nie mniejszej niż 10 tys. m kw.

Do 28 lutego 2006 r. można zgłaszać swój udział, wstępna weryfikacja wniosków zostanie przeprowadzona do połowy marca, a 30 czerwca jury ogłosi zwycięzcę. Już na początku 2007 r. musi zacząć się budowa, by do połowy 2007 r. można było złożyć podanie o dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej (do 75 proc.). Otwarcie ma nastąpić między 2009 a 2013 r.

Muzeum jest wspólną inwestycją miasta i państwa. Miasto zaoferowało teren i udział w budowie, ministerstwo - pieniądze na działalność. Budynek zostanie wzniesiony w sąsiedztwie Pałacu Kultury, niedaleko skrzyżowania Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej.

Przedmiotem konkursu jest nie tylko sam budynek, ale także zagospodarowanie działki. Obok gmachu muzeum znajdą się tam na nowo zaprojektowany miejski plac (od strony Pałacu Kultury) oraz ogród (od ul. Świętokrzyskiej).

Większe niż Bilbao

Polska ma w dziedzinie budowy gmachów muzealnych znikome doświadczenie. Po wojnie powstały tylko kameralne, choć wybitne Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Mangha" w Krakowie (Arata Isozaki, 1994 r.) oraz rozpoczęta w latach 60. a zakończona w 2001 r. rozbudowa Muzeum Narodowego w Poznaniu, który to gmach już w momencie ukończenia okazał się budynkiem anachronicznym. Stropy są tu za niskie na prezentację dzieł sztuki najnowszej.

Wcześniej niż muzeum warszawskie może powstać inne - w Toruniu. Tamtejsze Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, założone przed rokiem, już zdążyło przeprowadzić konkurs na budowę gmachu. Zwyciężyła firma architektoniczna Edwarda Lacha z Wrocławia. Budynek ma być gotowy do końca 2007 r. i mieć 9 tys. m kw. powierzchni.

Warszawskie będzie większe. Większe nawet niż muzeum Guggenheima w Bilbao - ikona końca XX wieku - o powierzchni 24 tys. m kw. Będzie mieć 35 tys. m kw., w tym 10 tys. przeznaczone na cele ekspozycyjne, a 15 tys. m kw. na hall i zaplecze. Resztę zajmą m.in. sklepy i kawiarnie, na których muzeum będzie zarabiać.

Co będzie w środku?

We wstępnych wizjach (tak przedstawiał to przed rokiem inicjator powołania muzeum ze strony rządu minister kultury Waldemar Dąbrowski) placówka rysowała się jako klasyczne muzeum sztuki polskiej XX wieku, od malarstwa modernistycznego po dziś dzień. Tymczasem powołana w lipcu Rada Programowa Muzeum, w której skład weszli obok Andy Rottenberg m.in. historycy sztuki Piotr Piotrowski, Maria Poprzęcka, Piotr Krajewski, oraz artyści Mirosław Bałka i Leon Tarasewicz, ustaliła co innego: cezurą, od której datuje się zbierana przez muzeum sztuka, jest rok 1989.

To założenie o rewolucyjnym charakterze, gdyż oznacza, że w Warszawie powstanie muzeum awangardowe, większą wagę przykładające do twórczości powstającej teraz, niż do popularnego wykładu z historii sztuki. Druga zasadnicza decyzja programowa polega na skupieniu uwagi na sztuce krajów Europy Środkowo-Wschodniej, tak samo jak Polska będących w trakcie transformacji. To m.in. oznacza, że muzeum nie będzie zbierać tylko polskiej sztuki.

Te dwa założenia będą stanowić o wyjątkowości muzeum. Chodzi o to, by komuś z Berlina lub z Rzymu chciało się wsiąść do pociągu i pojechać specjalnie do Warszawy, by je zobaczyć. Ale ten program ma też swoje konsekwencje praktyczne. Prace tworzone przez artystów współcześnie są tańsze niż te z początku czy z połowy XX wieku. Łatwiej zbudować spójną kolekcję.

Szefowa Rady Programowej Anda Rottenberg deklaruje, że muzeum nie zamierza przejmować istniejących polskich zbiorów publicznych (np. przechowywanych przez inne muzea w magazynach). Muzeum planuje zapraszanie artystów do tworzenia dzieł w przestrzeni publicznej oraz w samym budynku; będzie chciało potem zatrzymywać powstałe na jego zamówienie prace w kolekcji. Prezentacje sięgające w głąb historii sztuki XX wieku będą rozwiązane poprzez wypożyczenia i depozyty. - Za 50 lat to będzie muzeum, które zdobędzie tożsamość przez własną, autorską kolekcję - obiecuje Rottenberg.

Jaka skorupa ją schowa?

- Liczymy na projekty radykalne - mówi Adam Szymczyk, członek jury i zarazem szef rady do spraw budynku. - I na zainteresowanie konkursem ze strony czołowych awangardowych firm architektonicznych z całego świata.

W Sądzie Konkursowym zasiadają:

Nicholas Serota, dyrektor Galerii Tate w Londynie, jeden z najbardziej wpływowych ludzi sztuki w Wielkiej Brytanii, Adam Szymczyk, współtwórca warszawskiej Fundacji Galerii Foksal, obecnie dyrektor Kunsthalle w Bazylei, Bohdan Paczowski, architekt i krytyk architektury z Luksemburga, Christine Binswanger, architektka pracująca w słynnej pracowni Herzog & de Meuron w Bazylei, artysta Paweł Althamer, Andrzej Rottermund, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie, Michał Borowski, Naczelny Architekt Warszawy, Ryszard Jurkowski, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich i Jerzy Grochulski także z SARP, Vittorio Magnago Lampugnani, architekt i teoretyk architektury z Mediolanu, Deyan Sudjic, krytyk architektury z Londynu, Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Projektu Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i Anda Rottenberg, szefowa Rady Programowej tej instytucji.

Copyright © Agora SA