Gutek wydaje wojnę piractwu w polskim internecie

Dlaczego w polskich kinach można zobaczyć tak mało dobrych filmów? - Przez internetowe piractwo dystrybutorom nie opłaca się wprowadzać filmów do kin i wydawać ich na DVD - uważa Jakub Duszyński z Gutek Filmu. Firma zaczęła walkę z portalami udostępniającymi polskie napisy do filmów z całego świata

- Zapytałem znajomych, jakie tytuły powinniśmy wydać w przyszłym roku na DVD - opowiada Duszyński. - Moje plany zbyli śmiechem, bo znają te filmy od dawna - ściągnęli je z internetu.

Japońskie, indyjskie? Żaden problem - polskie listy dialogowe do tysięcy egzotycznych filmów też można znaleźć w internecie.

Strony www.napisy.org i www.napisy.info dostarczają listy do filmów z całego świata. Napisy tłumaczą amatorzy, bazując na ich angielskich wersjach. Za ich sprawą tysiące osób w Polsce może oglądać pirackie filmy na komputerze. Ostatnio w sklepach dostępne są także odtwarzacze DVD, które pozwalają połączyć ściągnięty oddzielnie film z listą dialogową, a całość obejrzeć na zwykłym telewizorze.

W piątek Gutek Film oznajmił administratorom stron z napisami, że naruszają prawa do tytułów wydanych przez firmę w Polsce, i zagroził sprawą sądową. Właściciele strony Napisy.info zablokowali cały serwis. Napisy.org również ogłosiły zamknięcie dostępu do list dialogowych, ale w poniedziałek zmieniły decyzję.

Na forach odwiedzanych przez osoby korzystające z napisów z internetu rozgorzała burzliwa dyskusja. "Nie będziecie ograniczali naszej wolności!" - pisali w setkach maili rozwścieczeni internauci. Ktoś włamał się na serwer Gutek Filmu.

W poniedziałek firma wydała oświadczenie i rozesłała je do filmowych portali w internecie, do których często zaglądają osoby korzystające z amatorskich list dialogowych. Duszyński tłumaczy, że pirackie napisy psują rynek filmowy w kraju: - W Polsce sprzedaje się po kilkaset sztuk filmu niszowego. Czy dlatego, że nikogo takie kino nie interesuje? Otóż nie. Dzieje się tak dlatego, że każdy film można ściągnąć z sieci jeszcze przed kinową premierą, z polskimi napisami. Dlatego do kinowych premier najczęściej nie dochodzi.

Duszyński nie chce walczyć z tymi, którzy ściągają filmy z internetu. Powstają coraz to nowe programy, za pomocą których internauci wymieniają się pirackimi kopiami. - Chcę chronić własność intelektualną, za którą zapłaciłem, podpisując licencję na dystrybucję danego filmu w Polsce. Lista dialogowa to część tego dzieła. Ten, kto rozpowszechnia inną listę dialogową, narusza prawa autorskie - tłumaczy "Gazecie". - Czas rozpocząć dyskusję nad tym, do jakiego stopnia internetowe piractwo ogranicza życie kulturalne w Polsce.

Pirackie filmy, muzykę i programy ściąga co drugi polski internauta, który ma w domu szybki dostęp do sieci - ocenia Mariusz Kaczmarek z Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej. Gospodarstw domowych z szerokopasmowym dostępem do internetu jest w Polsce milion.

- Rozpowszechnianie pirackich filmów w internecie to przestępstwo - mówi komisarz Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. - Za czerpanie z tego korzyści majątkowych grozi kara do pięciu lat więzienia.

Czy rozpowszechnianie samej listy dialogowej jest również przestępstwem? Kaczmarek i Urbański uważają, że stanowisko w tej sprawie powinien zająć sąd.

Czy kiedykolwiek korzystałeś z wymienionych w artykule serwisów z napisami?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.