Wystawa nawiązuje do pierwszej prezentacji sztuki szablonu w CSW zorganizowanej w 1990 r., stąd dwójka w tytule. Szkoda że to nawiązanie jest tak ścisłe - wystawa w ogóle nie pokazuje późniejszej ewolucji tego zjawiska ani nie prezentuje go na tle światowego graffiti. Powstaje fałszywe wrażenie, jakoby sztuka szablonu dawała się sprowadzić do "konfrontacji społeczeństwa z represyjnym systemem", jak opisano to w towarzyszącej wystawie ulotce.
Jednym z pionierów sztuki szablonu był francuski artysta znany pod pseudonimem Blek Le Rat, który od 1981 roku zaczął pokrywać paryskie mury obrazkami przedstawiającymi szczury. Pierwsze prace Bleka były jednobarwne i mocno przypominały to, co w tym samym okresie pojawiało się na polskich ulicach. Czy to też był przejaw konfrontacji zniewolonego społeczeństwa V Republiki z dyktaturą Mitteranda?
Nawet pokazane w Zamku Ujazdowskim graffiti z 1990 roku przypominają, że ten rodzaj ekspresji nie stracił sensu po upadku komunizmu. Pojawiły się szablony pokazujące nieufność grafficiarzy wobec rodzącej się polskiej demokracji - z ironicznymi hasłami takimi jak "Uwięzić politycznych" czy "Artyści przeciwko Rzeczpospolitej".
Z kolei wiele szablonów z lat 80. nie zawierało bezpośrednio politycznej treści - przedstawiały np. reprodukcje portretów artystów kojarzonych z buntem czy kontestacją (Johny'ego Rottena z "Sex Pistols", ale także Włodzimierza Majakowskiego) albo klasycznych obrazów takich jak "Krzyk" Muncha. Treści polityczne też pokazywano w ironiczny sposób - na przykład przenoszono rzeczywiste postacie w świat komiksu (pamiętny Jaruzelski jako Superman z "PZPR" na koszulce!), a postacie z komiksu w świat rzeczywistego PRL (kapitan Żbik w stanie wojennym). Słowem - szablony nie tyle stały po konkretnej stronie politycznej barykady, ile raczej starały się samą barykadę przekreślić, ośmieszyć i symbolicznie unieważnić.
Mona Lisa z granatnikiem
To jest zresztą zgodne z tradycją zaangażowanego graffiti. W tym samym duchu utrzymany był słynny gest brytyjskiego artysty Banksy'ego, który latem tego roku z narażeniem życia malował okna, drzwi lub drabiny symbolicznie dziurawiące izraelski mur otaczający palestyńskie osiedla. W Londynie Banksy znany jest z kolei z szablonów surrealistycznych (np. Mona Liza z granatnikiem) oraz artystycznych prowokacji - jak umieszczanie w galeriach i muzeach fałszywych eksponatów (np. rzekome malowidło naskalne przedstawiające troglodytę z wózkiem z supermarketu, które pojawiło się w British Museum).
Prowokacja wpisana jest w samą naturę szablonu - wszak do lat 80. jedynymi szablonami powielanymi na ulicach Paryża czy Warszawy były oficjalne komunikaty takie jak "Wstęp wzbroniony" czy "Zsyp na śmieci". Język szablonu przejął to, tworząc fałszywe zakazy i nakazy, jak choćby słynny pacyfistyczny szablon "Zakaz wjazdu dla czołgów" czy "Nakaz fotografowania".
Warszawa: trud, brud i smród
Szablon tym się różnił od tradycyjnego graffiti, że tutaj większość pracy nad projektem wykonuje się w domu, przez co sam projekt może być lepiej przemyślany, dowcipniejszy, zawierać ciekawsze przesłanie. Dopiero dzięki szablonom graffiti przekształciło się w street art, ewoluując dalej w ruch "vlepek" (czyli naklejek również w specyficzny sposób kontestujących społeczne hierarchie, jak słynne "Autobus bez hologramu jest nieważny") czy też formę wielobarwnych i skomplikowanych szablonów tworzonych dziś przez artystów takich jak Blek czy Banksy.
W Polsce ciekawe nowe szablony dalej można oglądać w niektórych miejscach, np. pasażach wokół Uniwersytetu Warszawskiego. Szereg pomysłowych projektów (np. hasło "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w supermarkecie" lub "Warszawa: trud, brud, smród") miała też działająca już legalnie grupa Twożywo założona w 1995 roku.
Szkoda że wystawa w CSW pokazała to zjawisko tak, jakby ograniczało się ono tylko do walki z komuną - jego światowe powiązania oraz ewolucja po 1989 roku są dużo ciekawsze. W końcu w każdym społeczeństwie istnieją jakieś metaforyczne lub rzeczywiste mury, w których trzeba tworzyć rysunkowe wyrwy.