Waldemar Dąbrowski - pan od kultury

Jakim ministrem kultury był Waldemar Dąbrowski? Bon vivant i bywalec salonów, jak pisały brukowce, okazał się skutecznym politykiem - zreformował finanse i strukturę publicznych instytucji kultury. W przededniu końca misji ministra Dąbrowskiego efekty jego rządów podsumowuje Roman Pawłowski

Nominacji Dąbrowskiego towarzyszył w lipcu 2002 roku entuzjazm wielu prominentnych ludzi kultury, od Kazimierza Kutza po Izabelę Cywińską. Dyrektor Opery Narodowej, twórca Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, wcześniej szef Komitetu Kinematografii cieszył się poparciem dużej części środowisk artystycznych, które upatrywały w nim szansę na odzyskanie utraconych pozycji. Kryzys przechodziło polskie kino, które zdominowały komercyjne produkcje, promocja polskiej kultury za granicą nikogo nie satysfakcjonowała, a w mediach trwała napędzana przez polityków skrajnej prawicy kampania przeciw sztuce krytycznej.

Los kultury oddanej w ręce samorządów coraz bardziej zależał od kapryśnych lokalnych polityków, którzy często przedkładali własne gusta i przekonania ideologiczne ponad interes publiczny.

Kiedy rok później na łamach "Gazety" Dąbrowski przedstawił plany resortu, wydawało się, że zostaną na papierze jak wiele projektów poprzedników. Ministerstwo kultury było od lat najsłabszym ogniwem administracji państwowej, kolejni szefowie resortu pisali ambitne strategie, ale ostateczny głos w sprawach kultury miał i tak minister finansów.

Z Dąbrowskim stało się inaczej. Z zapowiadanych projektów nie udało mu się przeprowadzić tylko jednego - fundowania przez resort pięciu książek każdemu noworodkowi w ramach ratowania czytelnictwa. Pomysł powrócił później w postaci wyprawki dla sześciolatka, ale w tym roku akcja rozsyłania książek do 360 tys. dzieciaków znów nie ruszyła.

Sukcesem Dąbrowskiego jest to, że jest ustawa o kinematografii - kluczowa dla rozwoju polskiego kina, w Warszawie powstają od podstaw Muzeum Sztuki Współczesnej i Instytut Sztuki Filmowej, trwa akcja zakładania kolekcji sztuki współczesnej w 16 ośrodkach w kraju, działają systemy stypendiów dla młodych artystów z Polski i krajów dawnego bloku wschodniego, a kultura jest wspierana z funduszy Totolotka.

I chociaż Dąbrowski popełnił parę poważnych błędów, głównie personalnych, jest jednym z nielicznych ministrów, którzy kończą kadencję na plusie.

Instytuty i Zachęty

Najważniejszym osiągnięciem tej kadencji jest reforma centrum zarządzania polską kulturą. Dąbrowski rozwinął system branżowych instytutów z dużymi kompetencjami i budżetami, które przejęły wiele zadań ministerialnych departamentów. Dzisiaj decyzje w sprawie promocji czytelnictwa i literatury polskiej zapadają w Instytucie Książki, kinematografią będzie już wkrótce zarządzać nowy Instytut Sztuki Filmowej, a Instytut Teatralny zajmuje się promowaniem polskiego teatru. Przy Muzeum Literatury w Warszawie powstaje nowy Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą, który ma roztoczyć opiekę nad archiwami polskich pisarzy rozproszonymi po świecie. W tym nad archiwum Zbigniewa Herberta, które udało się zatrzymać w kraju (początkowo rodzina chciała je przekazać do biblioteki w Yale w USA, ale dzięki ofercie ministerstwa zmieniła decyzję).

Minister doprowadził także do porozumienia dwóch zwaśnionych instytucji zarządzających schedą po Chopinie - Towarzystwa im. Chopina i utworzonego jeszcze w 2001 roku Narodowego Instytutu im. Fryderyka Chopina, które sądziły się o Żelazową Wolę. Nowy Instytut Chopina, do którego wejdą przedstawiciele Towarzystwa Chopinowskiego, przejmie kontrolę nad Żelazową Wolą i zbuduje jeden wspólny program.

Dzięki tym decyzjom ministerstwo zmieniło swoją funkcję - z biura skarg i podań zajmującego się bieżącymi sprawami artystów przekształca się powoli w ośrodek budowania strategii państwa w sferze kultury. Skutecznym pomysłem na ożywienie życia kulturalnego w kraju okazał się projekt tworzenia regionalnych kolekcji sztuki współczesnej nawiązujących do tradycji XIX-wiecznych Towarzystw Zachęty Sztuk Pięknych.

Krytycy tego projektu ostrzegali przed powrotem do PRL-owskiej sieci Biur Wystaw Artystycznych. Jednak po roku widać, że projekt to sukces - zmobilizował lokalne środowiska i zwrócił uwagę mediów. Nowe Zachęty kupują najnowszą, odważną sztukę, nie oglądając się na środowiskowe układy i ideologiczną krytykę.

Złotówka do złotówki

Ambitne projekty reform nie powiodłyby się bez pieniędzy, ale Dąbrowski miał szczęśliwą rękę do finansów. Za jego rządów do Ministerstwa Kultury napłynęły pierwsze pieniądze z Totolotka. Otworzyła się też kasa z funduszami Unii Europejskiej, na których przyjęcie ministerstwo przygotowało się bardzo dobrze. Dzisiaj niemal w każdym mieście wojewódzkim powstają nowe budynki filharmonii, teatrów, muzeów czy galerii, które wspólnie finansują ministerstwo, Unia Europejska i samorządy. To m.in. nowa Opera w Krakowie, sala koncertowa w Poznaniu i Muzeum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Inwestycje w infrastrukturę kulturalną sięgają 2 mld zł.

Dąbrowski umiał znaleźć także dodatkowe pieniądze w kraju. Doprowadził do uchwalenia ustawy o kinematografii, która uruchomi ogromne fundusze na rozwój polskiego filmu, m.in. z odpisów od biletów kinowych. Zreformował także centralną kasę kultury: obciął w tym roku dotacje dla instytucji kultury w województwach przyznawane od lat z automatycznego rozdzielnika i wzmocnił utworzony jeszcze w latach 90. system grantów.

I chociaż do wyrównania szans pomiędzy kulturą instytucjonalną a niezależną jest jeszcze daleko, stworzono system, który promuje pomysły i działalność merytoryczną, a nie opiekę socjalną nad artystami.

Centralizm i niejasne kryteria

Dobrej strategii towarzyszyły, niestety, liczne potknięcia i błędy. Głównym grzechem Dąbrowskiego okazał się brak konsekwencji i pomysły rodem z epoki centralnego zarządzania. Przykładem jest podjęta latem próba odbudowania narodowych instytucji kultury w regionach. Ministerstwo ogłosiło listę 20 oper, teatrów, filharmonii i muzeów, które zamierza współprowadzić z samorządami. Była to reakcja na kryzys mecenatu samorządowego - lokalne władze w Gdańsku czy we Wrocławiu nie potrafiły skutecznie zająć się ważnymi placówkami, co prowadziło do ich zapaści.

Zabrakło jednak jasnych kryteriów uzależniających wsparcie państwa od rangi artystycznej i dobry pomysł zmienił się w swoją karykaturę. Na złotej liście nowych instytucji narodowych znalazł się m.in. Teatr im. Jaracza z Olsztyna czy Teatr Polski z Wrocławia, które nie odgrywają dziś istotnej roli w kraju. W przypadku Teatru Wybrzeże narodowy status stał się przedmiotem manipulacji. Minister przyznał go na wniosek środowiska teatralnego popierającego dyrektora Macieja Nowaka za jego niekonwencjonalny program. Obecnie władze województwa pomorskiego odwołały Nowaka, zachowując oczywiście prawo do ministerialnej dotacji.

Więcej szkód niż korzyści przyniosła także próba reformy Instytutu Adama Mickiewicza promującego kulturę polską za granicą. Nowy IAM pracuje dzisiaj na zwolnionych obrotach, olbrzymie zadania przerastają jego możliwości. Będzie to prawdopodobnie pierwsza instytucja, którą zajmie się nowy minister. Jeden z kandydatów, Kazimierz Ujazdowski z PiS, już zapowiada rekonstrukcję IAM.

Konto Dąbrowskiego obciąża kilka nietrafnych decyzji personalnych. Na swojego następcę w Operze Narodowej mianował Jacka Kaspszyka, wybitnego dyrygenta, który nie poradził sobie z zarządzaniem. Po trzech latach złożył dymisję, zostawiając 6 mln zł długu. Pomyłką okazał się także Tomasz Tłuczkiewicz, który kierował Instytutem Adama Mickiewicza zaledwie pięć miesięcy. Sprzeciw budził sposób, w jaki ministerstwo wybierało szefów ważnych narodowych instytucji, takich jak IAM czy Teatr Narodowy. Zamiast prowadzić konkursy przy otwartej kurtynie, utajniano nazwiska kandydatów, co rodziło podejrzenia o rozdzielanie stołków wśród znajomych. Dzisiejsze spekulacje wokół obsady Instytutu Sztuki Filmowej są tego konsekwencją.

Reformy z gwarancją

Mimo potknięć bilans Dąbrowskiego wychodzi na plus. Co więcej, jego reformy są trwałe, bo wpisane w rządową strategię dla kultury zaplanowaną do 2013 roku i zsynchronizowaną z europejskimi strategiami. Jego następcy mogą podejmować decyzje personalne, wspierać bardziej tradycję niż sztukę współczesną, ale kierunku już nie mogą zmienić, tak jak się nie da odwrócić praw rządzących w gospodarce.

Jednym z sukcesów Dąbrowskiego jest zatrudnienie wiceminister Agnieszki Odorowicz - to jej ministerstwo zawdzięcza skuteczną walkę o europejskie fundusze i ustawę o kinematografii. Jeśli Odorowicz zostanie na stanowisku, a chce tego nie tylko Dąbrowski, ale także niektórzy politycy prawicy - reformy otrzymają poważną gwarancję. Potrzebują jej, bo wiele z nich dopiero w przyszłości przyniesie owoce.

Copyright © Agora SA