Kanadyjski festiwal ma kategorię A, tak jak Cannes, Wenecja czy Berlin. Na imprezie podzielonej na kilka bloków pokazywane są co roku filmy z ponad 70 krajów. Do tegorocznego konkursu zakwalifikowano jeden polski film - "Masz na imię Justyna" Franco De Peny. Wenezuelczyk ukończył przed dekadą reżyserię w łódzkiej szkole filmowej i pozostał w Łodzi.
- Dotychczas w Montrealu brałem udział w przeglądach krótkometrażowych. Udział w konkursie głównym to dla mnie ogromne wyróżnienie - mówi De Pena. Oprócz reżysera szansę na indywidualne nagrody mają: współscenarzysta Tomasz Kępski, operator Arkadiusz Tomiak i odtwórczyni głównej roli Anna Cieślak.
"Masz na imię Justyna", debiut fabularny De Peny, opowiada o osiemnastoletniej Marioli, która wyjeżdża do Berlina, by zacząć nowe życie z kilka lat starszym Andrzejem, w którym jest szaleńczo zakochana. Mężczyzna sprzedaje kobietę; Mariola zostaje prostytutką - tytułową Justyną. - Podczas dwuletniego pobytu w Berlinie przeczytałem i wysłuchałem setek relacji oszukanych, a następnie sprzedanych kobiet. Z tego stworzyłem fikcyjną historię - opowiada reżyser. Zdjęcia kręcono pod Łodzią, w Berlinie i Luksemburgu.
Film jest koprodukcją łódzkiego studia Opus Film (producenci "Ediego") i Hemispheres Film w Luksemburgu. Został zakwalifikowany do tegorocznego festiwalu w Gdyni. Do kin ma trafić w marcu przyszłego roku.