Wikipedyści wszystkich krajów, łączcie się!

Pierwsza światowa konferencja "Wikimania" odbędzie się dziś we Frankfurcie, dziesięć lat po tym, jak amerykański programista Ward Cunningham otworzył pierwsze "wiki" - stronę internetową, którą może edytować każdy. Tworzona w ten sposób encyklopedia zwana Wikipedią dziś jest najczęściej odwiedzanym miejscem w internecie

W ciągu kilku ostatnich lat słowo "wiki" spotkała taka sama błyskawiczna kariera jak "blog" - ze znanego tylko nielicznym internetowego slangu weszło do języka potocznego. Cunningham zaczerpnął je z języka hawajskiego, gdzie "wiki wiki" oznacza robienie czegoś pośpiesznie i nieformalnie.

Pierwsze "wiki" uruchomione przez Cunninghama wiosną 1995 roku było serwisem programistów dla programistów - mogli tutaj wspólnie dzielić się swoimi pomysłami i problemami. Szybko pojawiły się następne "wiki", zawsze poświęcane jakimś wyspecjalizowanym tematom - na przykład popularnym grom komputerowym jak "Doom" czy "Tomb Raider". Kto czytał "wiki" poświęcone poradom na przejście określonego poziomu, sam mógł dopisać swój suplement, jeśli dotąd piszący na ten temat autorzy nie wpadli na coś, co on sam odkrył.

"Wiki" nie doczekałyby się jednak międzynarodowych konferencji ani artykułów w gazetach, gdyby nie jeden serwis tego typu, który celowo postanowił uniknąć wąskiej specjalizacji i zajmować się po prostu wszystkim. Jest to oczywiście Wikipedia, którą twórcy lubią porównywać do starożytnych bibliotek - aleksandryjskiej i pergamońskiej.

Niezależnie od patosu takich deklaracji (które doprowadziły już do stworzenia idiomu "obiekt wielkości ego redaktora z Wikipedii" określającego coś o gigantycznych rozmiarach), Wikipedia rzeczywiście należy dziś do najpopularniejszych źródeł wiedzy w internecie.

Jakość za darmo

Czy można ufać encyklopedii kolektywnie tworzonej przez tysiące internautów? Skoro każdy może zmienić treść dowolnego hasła, jaką mamy pewność, że czytane przez nas hasło nie zostało stworzone przez kompletnego dyletanta?

Twórcy Wikipedii, Jimmy Wales i Larry Sanger, mieli zresztą podobne wątpliwości. Początkowo Wikipedia miała być tylko uzupełnieniem ich głównego tworzonego przez ekspertów projektu o nazwie Nupedia. Na początku 2001 r. po 18 miesiącach pracy Nupedia miała 12 artykułów. Wikipedia, uruchomiona 15 stycznia 2001 r., doczekała się 200 artykułów po miesiącu. Stało się jasne, że przyszłość projektu leży właśnie w "wiki".

Pytanie o kompetencje twórców haseł jednak pozostaje. Zadają je choćby konkurenci Wikipedii - twórcy encyklopedii komercyjnych. Znany jest komentarz Michaela Rossa z wydawnictwa oferującego słynną Encyklopedię Britannicę: "Wikipedia jest darmowa i to jest właściwa cena za jej jakość".

Hasło "Polska", czyli Balcerowicz musi odejść

A przecież i komercyjnym encyklopediom - jak choćby Britannica właśnie - zdarzają się kompromitujące wpadki. Na początku tego roku 12-letni Lucian George, Anglik polskiego pochodzenia, odkrył w kupionej mu przez tatę za tysiąc funtów encyklopedii serię błędów w hasłach dotyczących Polski. Błędnie między innymi zlokalizowano Chocim, dziś leżący na Ukrainie (a nie - jak twierdzi Britannica - w Mołdowie).

Nie ma więc encyklopedii nieomylnych. Wikipedia jednak jest jedyną tak bardzo otwartą na zwykły wandalizm. Właściwie każdy może stworzyć konto, zalogować się i skasować całą treść hasła "Polska", zostawiając napis "BALCEROWICZ MUSI ODEJŚĆ". W praktyce badania wykazują jednak, że od zwandalizowania strony do przywrócenia stanu wyjściowego przeciętnie mija pięć minut. Encyklopedia, którą każdy może zniszczyć, to zarazem encyklopedia, którą każdy może naprawić - a osób odwiedzających "wiki" w dobrej wierze jest dużo więcej niż potencjalnych wandali.

Oddzielić fakty od opinii

Znacznie bardziej interesującą kwestią jest forsowana przez Jimmy'ego Walesa koncepcja neutralnego punktu widzenia. Artykuły w Wikipedii mają trzymać się ściśle faktów i unikać wyrażania opinii autora. W praktyce wygląda to na przykład tak, że hasło "aborcja" zawiera medyczną definicję tego pojęcia wraz z komentarzem, że moralna i etyczna ocena aborcji stanowi przedmiot gorącej debaty - dostajemy też odnośniki do serwisów propagujących stanowisko "pro life" i "pro choice", równo po siedem dla obu stron sporu.

Co jednak z neutralnym ocenianiem takich historycznych postaci jak Hitler czy Stalin? Czy tutaj też powinno widnieć po równo tyle samo odniesień do serwisów neonazistowskich i antyfaszystowskich? W założeniach Wikipedii zbrodnie Hitlera i Stalina to udowodnione fakty. Zdanie "Stalin odpowiadał za śmierć milionów ofiar terroru" - choć mocne - nie wyraża opinii, tylko przytacza fakty. W naukach społecznych oddzielenie "opinii" od "faktu" nigdy nie jest proste, ale Wikipedia pokazuje, że całkiem nieźle do tego można się zbliżyć w praktyce.

Serwisy typu "wiki" przez samą swoją naturę wymuszają neutralność - bez tego hasło "aborcja" podlegałoby nieustannemu ping-pongowi między przerabianiem go z "Morderstwo dziecka poczętego..." na "Święte prawo kobiety do własnego brzucha...". Ping-pong ustaje tylko wtedy, kiedy udaje się wypracować sformułowanie problemu akceptowalne dla obu stron.

Oczywiście to wymaga sporo wysiłku. Kluczowe decyzje dla Wikipedii podejmowane są w debatach drogą konsensusu (roboczo definiowanego jako "jednomyślność minus dwa"). Jeśli wszyscy zgodzą się co do jakiegoś stanowiska z wyjątkiem jednego lub dwóch dyskutantów - zapada decyzja. Dyskusje tego typu dotyczą czasem problemów interesujących z filozoficznego punktu widzenia (np. czy używanie przy datach skrótów "Before Christ" i "After Christ" nie jest łamaniem zasady neutralności?), a czasem zabawnych (np. spór o hasła dotyczące treści obscenicznych).

Grzech pierworodny encyklopedystów

Encyklopedia tworzona z założeniem neutralności to zjawisko stosunkowo nowe w naszej cywilizacji. Począwszy od Oświecenia i dzieła pierwszych encyklopedystów Diderota i d'Alemberta, wydawnictwa tego typu zawsze służyły forsowaniu jakiejś opcji ideowej, zwykle dyskretnie to ukrywając. Antysemicka czystka przeprowadzona w redakcji Encyklopedii PWN w 1968 r. na tle sporu o treść hasła "Obozy koncentracyjne" nie była wcale jedynym przykładem tego typu.

Britannica na przykład zawsze służyła uzasadnianiu racji imperializmu brytyjskiego. W kolejnych edycjach to łagodzono, jednak do dzisiaj np. wojna burska przedstawiana jest jako skutek niechęci władz południowoafrykańskich do przyznania praw politycznych brytyjskim osadnikom - a nie jako próba zdobycia złóż złota w Transvaalu dla imperium Jej Wysokości.

Po ogromnym sukcesie Wikipedii wspierająca to zjawisko fundacja uruchomiła kolejny serwis - Wikinews, agencję informacyjną działającą na zasadzie "wiki". Każdy, kto uważa, że ma newsa, który powinien poznać cały świat, może go na tej stronie umieścić. Na razie pojawia się tam zaledwie kilkanaście depesz dziennie, ale projekt nie działa jeszcze nawet od pełnego roku. Wikinews, neutralna agencja informacyjna, może być interesującym dopełnieniem dla Wikipedii.

Choć "wiki" są zjawiskiem stworzonym przez internet, to nawiązują do bardzo starych korzeni naszej cywilizacji. W średniowieczu i starożytności wszelka nauka i kultura powstawała przez przepisywanie dawnych dzieł - przy czym niejeden kopista dodawał coś od siebie. Obawy przed nadejściem "wikicywilizacji" są bez sensu - nasza cywilizacja zawsze nią była.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.