Falowanie i spadanie Maanamu

Właśnie ukazał się box ?Simple Story? grupy Maanam. To 30 lat historii jednej z najlepszych i najważniejszych polskich grup rockowych zawarte na 15 płytach

- Falowanie i spadanie - śpiewała Kora w utworze "Raz-dwa-raz-dwa". Raczej nie myślała o swoim zespole. Ale piosenka stała się niezłym komentarzem do historii grupy.

Maanam to ikona polskiej muzyki rozrywkowej. Sama Kora jest jedną z niewielu prawdziwych osobowości w naszym show-biznesie. Na początku lat 80. była niekwestionowanym idolem całego pokolenia. Ale zespół nagrywał też gorsze płyty, musiał ponownie walczyć o zaufanie fanów. Wzbudzał kontrowersje kiedyś i wzbudza je do dziś.

Kilka dni temu otrzymał nagrodę Grand Prix na festiwalu w Opolu. Jako jeden z niewielu wykonawców tej imprezy wypadł ciekawie i autentycznie. Równolegle na poświęconym muzyce forum internetowym "Gazety Wyborczej" znaleźć można wątek, którego autor bezceremonialnie pyta: "Dlaczego nie lubicie Maanamu?". Auto innego wątku zadaje jeszcze bardziej dosadne pytanie: "Co jest gorsze: Maanam czy Constar?".

W "Simple Story" obok albumów zespołu jest tu płyta z singlami i specjalne CD z trudno dostępnymi bądź niepublikowanymi wcześniej nagraniami. Na koniec 2 DVD - teledyski, fragmenty koncertów i programów telewizyjnych, ale też dwa filmy: "Night Patrol" i "Mental Cut". Świadectwo burzliwej historii wyjątkowej grupy.

Elektryczny prysznic

Na początku był Maanam - zupełnie inny. W grudniu 1975 roku Marek Jackowski i Milo Kurtis dali wspólny koncert w Warszawie. Najpierw nazwali się Marek i Milo, potem M and M, później M-a-M, w końcu stanęło na Maanam. Rok później z grupą śpiewała Kora. Taki Maanam, grający muzykę medytacyjną, inspirowaną kulturami Wschodu, nie przetrwał długo. Milo odszedł do Osjanu, a w Maanamie pojawił się gitarzysta John Porter. Grupa występująca teraz jako Maanam Elektryczny Prysznic skręciła w stronę rockowego grania. Terminowała w audycjach radiowych Macieja Zembatego, aby po odejściu Portera w 1979 roku spróbować sił już w pełnym rockowym składzie.

Jeśli na "Simple Story" czegoś brakuje, to właśnie dokumentacji tych pierwszych kroków. Gdzieś są. Sam pamiętam, jak Rozgłośnia Harcerska w połowie lat 80. puszczała jakieś nagranie Maanamu z Porterem w składzie. Ich brak rekompensuje singlowy "Hamlet" z 1979 roku oraz dwie piosenki "Czemu więc uciekasz" i "Chcę ci powiedzieć" - też nagrane wtedy, ale wydane dopiero na solowej płycie Kory w innych wersjach w 2001 roku.

Czuję się świetnie

W 1980 roku Kora zaśpiewała w Opolu "Boskie Buenos". Maanam kopniakiem otworzył sobie drzwi do sławy. Cztery pierwsze płyty grupy: "Maanam", "O!", "Nocny patrol" i "Mental Cut" to absolutny kanon polskiej muzyki rockowej. "Stoję stoję", "Boskie Buenos", "Nie poganiaj mnie", "To tylko tango", "Jestem kobietą", "Kreon"... Nie, to nie ma sensu. Wymienienie wszystkich ważnych piosenek z tych albumów zajęłoby resztę tego tekstu. Dość powiedzieć, że tylko "Kocham cię, kochanie moje" w 1983 roku przez 22 tygodnie zajmowało pierwsze miejsce na liście przebojów Programu III PR. Atmosferę "maanamomanii" znakomicie oddają zrealizowane z udziałem zespołu filmy z tamtych czasów - kultowa "Wielka majówka" i "Czuję się świetnie". W tym drugim zobaczyć można scenę ze szkolnej lekcji, gdzie uczniowie z powagą analizują słowa piosenek Maanamu. Bo teksty Kory robiły wrażenie. Prowokowały ("Oddech szczura"), zaskakiwały nietypową liryką ("Szał niebieskich ciał"), intrygowały aluzjami do ówczesnej sytuacji politycznej ("Granice", "Nocny patrol"). Aż dziw, że zespół trafił na jakiś czas na indeks nie za teksty właśnie, lecz odmowę udziału w imprezie ku chwale przyjaźni polsko-radzieckiej.

Ściemnia się

Kryzys nadszedł pod koniec dekady. Zmiany w składzie, konflikty w zespole, nierówna płyta "Sie ściemnia", w końcu zawieszenie działalności w 1988 roku. Maanam powrócił kilka lat później. Odniósł znaczący sukces komercyjny. Udało się także - głównie za sprawą płyty "Róża" - odnaleźć artystycznie w nowej rzeczywistości. Z prowokującej formacji sprzed dziesięciu lat przekształcił się w dostarczyciela dobrych poprockowych piosenek. Chociaż potrafił też ciągle pokazać pazur ("Wieje piaskiem od strony wojny").

Dziś Maanam wkroczył w trudny wiek. Zespoły z takim stażem na ogół albo wegetują na marginesie sceny muzycznej, albo utrzymują status, dyskontując dawne osiągnięcia. Maanam zaryzykował. Odmłodził skład i nagrał płytę "Znaki szczególne". Muzycznie ciekawie nawiązującą do dokonań sprzed dwóch dekad. Tekstowo już nie tak mocną. Teksty Kory sprzed 20 lat pewien krytyk nazwał "prowokująco banalnymi". Jej nowe piosenki nie robią już takiego wrażenia. Konwencja musiała się kiedyś wyczerpać. Swoje dołożyły komercyjne media. Kora została niemal dosłownie skonsumowana przez kolorowe pisma kobiece. Z takiej konfrontacji nawet największa legenda nie wychodzi bez szwanku.

Na szczęście jest "Simple Story", które przypomina, jak silne i prawdziwe są źródła tej legendy.

Maanam, "Simple Story", Kamiling/EMI Music Poland

Maanam to dla mnie:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.