Chrześcijański rap w imię Pana

Polscy raperzy mówią o Bogu językiem czytelnym dla blokersów. Czy czeka nas wysyp hiphopowych nawróceń?

Kilka miesięcy temu do sklepów trafił niezwykły album. A właściwie nie album, tylko całe wydawnictwo multimedialne, na które składa się książka "Dekalog w sieci" i płyta "Hip-hop dekalog". Ta pierwsza zawiera zebrane na internetowych forach (głównie portalu bosko.pl) wypowiedzi młodych ludzi o ich codziennym życiu i trapiących ich kłopotach, często bardzo osobiste i emocjonalne. Ta druga to swoisty artystyczny komentarz do tych autentycznych wypowiedzi. Dziesięć utworów, każdy inspirowany kolejnym przykazaniem dekalogu.

Chciałem więcej niż mam

W projekt jako pierwsi zaangażowali się: związany ze sceną muzyki chrześcijańskiej saksofonista i klawiszowiec Grzegorz Piotrowski i członkowie hiphopowego składu Full Power Spirit z Białej Podlaskiej. Piotrowski odpowiada za większą część muzyki. FPS - głównie w osobie Miru - przygotowali teksty. Na płycie usłyszeć można także Mietka Szcześniaka oraz wykonawców niekojarzonych w ogóle ze sceną chrześcijańską, w tym takie gwiazdy polskiego hip-hopu jak Vienia i Pele czy Łyskacza z grupy Mor W.A.

Efektem tej współpracy jest album muzycznie bardzo współczesny, łączący funk, acid jazz, r'n'b, ale przede wszystkim hip-hop. Teksty traktują o dekalogu językiem pozbawionym co prawda wulgaryzmów, ale czytelnym i charakterystycznym dla blokersów.

Każde z przykazań, przytoczone we wkładce do płyty w brzmieniu znanym z katechizmu, zilustrowane jest utworem mocno zakorzenionym w polskiej rzeczywistości. Na przykład odwołujący się do przykazania 7. "Nie kradnij" utwór "Chciałem więcej niż mam" mówi nie tylko o okradaniu osiedlowych sklepów, ale także o prowokującej go nienasyconej żądzy posiadania rzeczy. Przykazanie 9. "Nie pożądaj żony bliźniego swego" to życiowa opowieść o kawiarnianym podrywie. "Janek sprzedawca firanek" (żartobliwy i przewrotny komentarz do przykazania 10. "Ani żadnej rzeczy, która jego jest") jest opowieścią o wyścigu szczurów. "Ploty" (czyli przykazanie 8. "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu") to historia o odpowiedzialności za wypowiadane słowa. Wszystko płynnie ułożone w hiphopowe rymy.

Czy "Hip-hop dekalog" to tylko jednorazowe przedsięwzięcie, czy też czeka nas wysyp hiphopowych nawróceń?

Arka trafia do serc

Gdy kilka lat temu z neokatechumenatem wiązali się tacy muzycy jak Tomasz Budzyński z Armii, Robert "Litza" Friedrich z Acid Drinkers czy Darek Malejonek z Houka, etykietka "muzyka chrześcijańska" wywoływała skojarzenia z prostymi melodiami na oazowo-pielgrzymkową nutę. Nawróceni rockmani zaczęli jednak łączyć religijność z bezkompromisowym i niezwykle ostrym graniem. Taki kierunek obrały Armia i Houk, tak też brzmiała supergrupa 2 Tm 2,3, w której znaleźli się wszyscy wymienieni muzycy.

Ze sceną chrześcijańską związało się wcześniej sporo muzyków znanych także z "mainstreamowej" działalności - Antonina Krzysztoń, wykonująca delikatne, folkowe ballady czy Mietek Szcześniak od lat zafascynowany czarną muzyką: soulem, jazzem, funkiem. Ale to dopiero płyty Armii czy 2 Tm 2,3 uwiarygodniły muzykę chrześcijańską u młodego, wychowanego na rockowej kontestacji (po części także kontestacji Kościoła) słuchacza. Jednak prawdziwym zaskoczeniem była dowodzona przez Friedricha i złożona głównie z dzieci grupa Arka Noego. Nigdy przed nią żaden wykonawca związany ze sceną chrześcijańską nie osiągnął takiego sukcesu komercyjnego, nie zdobył serc setek tysięcy fanów.

Etos hiphopowca

10 lat temu, gdy do głosu dochodzili ewangelizujący rockmani, muzyka rockowa pozostawała najbardziej popularnym środkiem wyrazu młodego pokolenia. Arka z kolei ujmowała radością grania i autentycznością. Głos pokolenia, autentyczność, potencjał komercyjny - hip-hop spełnia wszystkie te warunki.

W ciągu ostatniego roku swoją obecność na scenie muzycznej zaznaczyli Evident czy Żołnierze Pana. Za chrześcijańskich hiphopowców uważani są 3miel z Poznania, B.A. z Dębicy czy Lajf/m3tYu z Jaworzna. Treści związane z religią nie są obce najbardziej mainstreamowym raperom. Nie przypadkiem w nagraniu "Hip-hop dekalogu" wzięli udział Vienio i Pele. Bóg jako najwyższa wartość i punkt życiowego oparcia pojawia się w tekstach na solowej płycie Włodiego z grupy Ewenement. Z tym, że akurat jego, podobnie jak Eldo z Grammatika, zainteresowanie sprawami wiary zaprowadziło bliżej islamu niż neokatechumenatu.

Polscy raperzy pokazują dobitnie, że nie interesuje ich - wbrew obiegowym sądom - opowiadanie wyłącznie o łatwej forsie, szybkich dziewczynach, drogich samochodach i jaraniu bluntów. Związany z neokatechumenatem wybór drogi życiowej nieźle pasuje do etosu hiphopowej kultury, która w klasycznej, niekomercyjnej formie stawiała na podstawowe wartości i nawoływała do zajmowania jednoznacznych postaw wobec otaczającego świata.

Spektakularne nawrócenia rockmanów zaczęły się w połowie lat 90. Arka Noego apogeum popularności osiągnęła w 2000 r. Czyżby znaczące wydarzenia w polskiej muzyki chrześcijańskiej zachodziły w pięcioletnich cyklach?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.