"Batalion czołgów" Josefa Szkvoreckiego po polsku.

Kiedy w sierpniu 1968 roku do Pragi wjechały radzieckie czołgi, jednym z ich głównych celów była siedziba Związku Pisarzy Czechosłowackich. Po paru tygodniach Rosjanie opuścili budynek, a redaktorzy stwierdzili, że nie zginęło nic prócz kilku flamastrów i oryginału jednej z ilustracji do "Batalionu czołgów" Szkvoreckiego

Z czasem ilustracja się odnalazła, wciśnięta między stare korekty przez kogoś, kto przestraszył się tego, co zrobił z rysunkiem. "Pod najohydniejszą z oficerskich twarzy stało wykaligrafowane abuką: Eto gaława prokliatoj swini, generała Antona Antonowicza Greczki. To właśnie ten generał dowodził wojskami inwazyjnymi. Dobry wojak Szwejk miał widać rodzonego brata nawet w najbardziej zdyscyplinowanej armii świata".

Armia do kwadratu

Josef Szkvorecky (ur. 1924) przytacza tę anegdotę w autobiografii "Przypadki niefortunnego saksofonisty tenorowego". Życiorys tego znakomitego czeskiego pisarza mógłby posłużyć za kanwę niejednej powieści - i tak się stało. Znaczna część jego dorobku ma charakter autobiograficzny. Nie znaczy to jednak, że jego prozę trzeba czytać w porządku chronologicznym. Równie dobrze można zacząć od "Batalionu czołgów" (1954), który właśnie ukazał się po polsku.

Akcja powieści rozgrywa się na początku lat 50. w tytułowej jednostce. Armia w ogóle należy do najwdzięczniejszych tematów literackich, ale armia w epoce Stalina to już armia do kwadratu. Poborowi po służbie wysłuchują ideologicznych pogadanek, poddawani drylowi, przy którym austriacka musztra z "Przygód dobrego wojaka Szwejka" to szczyt subtelności. Uczestniczą w zajęciach, których głupota jest tak śmieszna, że aż straszna (i na odwrót). Jak wspominał sam autor: "Ludzie często mówią, że "Batalion czołgów" to takie "Przygody dobrego wojaka Szwejka" w wojsku komunistycznym. Ale to pomyłka, jak sądzę. (...) Naprawdę nie miałem zamiaru pisać satyry; próbowałem tylko opowiedzieć o tym, co przeżyłem. Inspiracją nie była dla mnie znana na całym świecie książka [Haszka], lecz ogólnoświatowy fenomen: armia i właściwa jej absurdalność. Pod tym względem moja książka przypomina Szwejka. (...) Ale kiedy ją pisałem, nie byłem tego świadomy". Francuskie wydanie powieści z 1970 roku reklamowano hasłem: "Dobry wojak Szwejk żyje!". Na szczęście (bo jaki sens miałoby czytanie słabszej wersji arcydzieła Haszka?) różnic między tymi książkami jest więcej niż podobieństw.

Co więcej, Szkvorecky, pisząc swoją powieść, książkę Haszka znał tylko ze słyszenia, osobę jej autora zaś głównie z opowiadań swego wuja, posła katolickiej Partii Ludowej. Szkvorecky jeszcze po latach próbował dociec, czy Haszek nie sparodiował przypadkiem jego dobrodusznego wujaszka w którymś z opowiadań.

Pretekst do czystki

Szkvorecky ukończył "Batalion..." w 1954 roku, po czym, bardzo rozsądnie, odłożył maszynopis do szuflady. Po odbyciu służby wojskowej zatrudnił się jako redaktor i tłumacz w czeskim odpowiedniku "Literatury na Świecie". Przekładał m.in. Faulknera, Hemingwaya i Henry'ego Jamesa, nie zaniedbując własnych ambicji prozatorskich. W 1958 roku ukazała się jego debiutancka powieść "Tchórze" (napisana już w 1949 roku) - pierwsza, której bohaterem jest alter ego autora Daniel (Danny) Smirzicky. Ten podrywacz, saksofonista-amator i miłośnik jazzu będzie bohaterem wielu późniejszych utworów pisarza. Niewiele jednak brakowało, by jego kariera zakończyła się na "Tchórzach".

Jak się okazało, ta znakomita powieść, której akcja rozgrywa się podczas kilku pierwszych dnia maja 1945 roku została dopuszczona do druku tylko po to, by dać komunistycznym władzom pretekst do przeprowadzenia czystki w środowisku literackim. Autora wyrzucono z pracy, a powieść usunięto z księgarń. Przez kilka następnych lat Szkvorecky utrzymywał się z tłumaczeń i pisania powieści kryminalnych (wydawanych pod cudzym nazwiskiem). Organizował też koncerty jazzowe i udzielał się na nich jako konferansjer.

Do literatury wrócił w połowie lat 60. "Tchórze" ukazali się w stutysięcznym nakładzie, a zaraz po nich Szkvorecky wydał kilka tomów opowiadań o tematyce okupacyjnej ("Legenda Emoke", "Siedmioramienny świecznik"). Wielką popularnością cieszyły się również jego powieści kryminalne wydawane już pod własnym nazwiskiem; dwie z nich zekranizował Jirzi Menzel. Realizacji filmu na podstawie "Tchórzy" podjął się Milosz Forman - zdjęcia miały się rozpocząć latem 1969 roku. Jednak po inwazji bratnich wojsk gotowy skład "Batalionu czołgów" rozrzucono, a Forman i Szkvorecky wybrali wolność na Zachodzie.

Zakazane powieści

Ostatnią książką Szkvoreckiego, opublikowaną w kraju, było "Lwiątko" (1969) - najlepsza, obok "Tchórzy" i późniejszych "Przypadków inżyniera ludzkich dusz" (1977), powieść w dorobku autora. Jej fabuła jest całkowicie fikcyjna, nawiązuje jednak do dramatycznych losów Jirziego Ortena (1919-41), poety pochodzenia żydowskiego, który w 1938 roku, choć mógł pozostać w Paryżu, wrócił do Pragi do czeskiej ukochanej. Ta jednak, obawiając się związku z Żydem, porzuciła go dla Czecha.

W powieści Szkvoreckiego, której akcja rozgrywa się w latach 60., role ulegają odwróceniu: to Czech porzuca podczas wojny swą narzeczoną Żydówkę i zamiast niej żeni się z zamożną katoliczką, a po wojnie znakomicie odnajduje się w nowym komunistycznym ustroju. Poznajemy tę historię, gdy mężczyzna ów ginie 20 lat później z ręki tytułowego "Lwiątka". Kim jest "Lwiątko"? Tego nie zdradzę. Jest w tej książce wszystko, co najlepsze w prozie Szkvoreckiego - zaskakująca intryga, przekonujące postaci, świetnie oddana atmosfera epoki (apogeum liberalizacji w praskich środowiskach artystycznych lat 60.). Następne powieści autor napisał już za granicą. Wiosną 1969 roku wyjechał do USA, a następnie do Kanady, gdzie objął stanowisko profesora literatury amerykańskiej na uniwersytecie w Toronto.

Tam też w 1971 roku założył wraz z żoną Zdeną Salivarovą wydawnictwo 68-Publishers, które w ciągu kilku lat zdobyło renomę najlepszej czechosłowackiej oficyny emigracyjnej. To w niej od końca lat 70. ukazywały się zakazane w kraju powieści Milana Kundery i Bohumila Hrabala (w 1978 roku oboje małżonkowie zostali pozbawieni obywatelstwa czechosłowackiego "za prowadzenie wrogiej propagandy"). Ale największy sukces wydawnictwo zawdzięczało swej pierwszej publikacji - a był nią "Batalion czołgów".

Książka miała kilka wznowień i stała się największym bestsellerem w dwudziestoletniej historii oficyny. Po aksamitnej rewolucji doczekała się w ojczyźnie pisarza kilku wydań i ekranizacji (1991), pozostając najchętniej czytaną przez rodaków książką Szkvoreckiego. I tak już pewnie zostanie.

Autor jest zastępcą redaktora naczelnego tygodnika "Forum".

Josef Szkvorecky, "Batalion czołgów", przekład Andrzej S. Jagodziński, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.