Był sobie STS

Plakaty ze słynnych programów "Myślenie ma kolosalną przyszłość" i "Mnie nie jest wszystko jedno", niepublikowane teksty piosenek zdjętych przez cenzurę i mało znane fotografie.

To wszystko można zobaczyć na wystawie "Raz się żyje" o legendarnym Studenckim Teatrze Satyryków otwartej w 50 lat po jego powstaniu w Muzeum Literatury w Warszawie.

To pierwsza tak obszerna ekspozycja pamiątek i dokumentów z ponad 20 letniej działalności STS-u (od 1954 do 1975 r). W salach Muzeum Literatury na warszawskiej Starówce można obejrzeć m.in. ręcznie pisane programy z pierwszych spektakli, rękopisy autorów teatru: Agnieszki Osieckiej, Andrzeja Jareckiego, Jarosława Abramowa, Witolda Dąbrowskiego czy Ziemowita Fedeckiego. Jest cykl portretów aktorek STS-u, m.in. Krystyny Sienkiewicz i Barbary Rylskiej pędzla Zofii Góralczyk, scenografki teatru, która zaprojektowała również oprawę wystawy.

- Chciałam stworzyć opowieść i o teatrze, i o jego czasach - opowiada kurator wystawy Barbara Riss. Ekspozycja podzielona jest na siedem części, które obejmują okres pionierski teatru w latach 50., czasy odwilży po Październiku '56, epokę gomułkowską i ostatnie lata. Działalność teatru została trafnie wpisana w twórczość artystów z epoki, z afiszami STS-u sąsiadują płótna Alfreda Lenicy, Teresy Pągowskiej i Eugeniusza Eibischa z lat 50.

Najcenniejszą częścią wystawy są egzemplarze cenzorskie scenariuszy STS-u ostemplowane pieczęciami Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Widać na nich, jak mozolnie cenzorzy tropili aluzje i nawiązania do aktualnych wypadków, zwłaszcza po Marcu '68. To właśnie w początkach 1969 r. cenzura zdjęła program "Raz się żyje", który użyczył tytułu wystawie. Jest też cytat ze słynnej piosenki "Okularnicy" Agnieszki Osieckiej, w którym cenzorzy podwyższyli płacę typowego polskiego inteligenta. Zamiast " i w dalekim jakimś mieście zarabiają tysiąc dwieście", publiczność festiwalu w Opolu usłyszała wersję poprawioną "potem wiążą koniec z końcem za te polskie dwa tysiące".

Wystawa tworzy imponujący wizerunek ruchu artystycznego, który jednocześnie bawił swoją publiczność i wciągał do dyskusji o kraju. Dzisiaj, kiedy polityka przeniosła się ze scen do Sejmu i na ulice, trudno znaleźć następców STS-u. Szkoda, bo ten typ ostrej, politycznej satyry jest nadal potrzebny.

Muzeum Literatury w Warszawie: "Raz się żyje, czyli Wielka Rewia STS 1954-1975", wystawa zorganizowana we współpracy z Fundacją "Okularnicy" im. Agnieszki Osieckiej, czynna do 13 marca 2005.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.