Sezon na Makbeta

- Jestem jedną z nielicznych kobiet, która reżyseruje "Makbeta". Znajomi pukali się w głowę, mówiąc "zostaw to, nie bierz się za teatr okrutny, oparty na męskich emocjach, gdzie nawet Lady Makbet jest facetem" - mówi 31-letnia reżyserka Maja Kleczewska, której efekt zmagań z dramatem Szekspira zobaczymy w sobotę w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu.

Spektakl zapowiadany jest jako wyłącznie dla widzów dorosłych. - Nie traktuję teatru umownie. Unikam pruderii, pokazuję przemoc, morderstwo i gwałt. Wszak tekst jest brutalny i krwawy, podobnie jak nasze realia - mówi Kleczewska.

Jej "Makbet" według przekładu Antoniego Libery jest jedną z dziewięciu inscenizacji tego tytułu, jakie mają szansę doczekać się realizacji w Polsce w tym sezonie teatralnym (tydzień temu wystawił "Makbeta" w Starym Teatrze w Krakowie Andrzej Wajda). - Dzisiejsza rzeczywistość jest lustrzanym odbiciem dramatu Szekspira. Musimy wszak odpowiedzieć sobie na pytanie: jak ustawiamy się wobec Iraku i al Falludży czy Biesłanu. Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy za te wydarzenia odpowiedzialni, dając przyzwolenie na ujawnianie się zła. I o tym jest ten spektakl - mówi reżyserka.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.