Czy jest czyściec na tamtym świecie?!

35 lat temu w wypadku samochodowym zginął Bogumił Kobiela. Szykował się do głównej roli w ?Rejsie? Piwowskiego.

Kilka miesięcy wcześniej we "Wszystko na sprzedaż" Wajdy zagrał siebie - bez maski komicznej. Wykrzykiwał do kamery o swoim przyjacielu Zbyszku Cybulskim: "Był tu, stał, rozpłynął się, nie ma go!". Wspólnie tworzyli teatr Bim-Bom, dzielili kawalerskie mieszkanie w Sopocie i żółty motocykl SHL. Na przełomie lat 50. i 60. kino - a także telewizja - osiągnęło u nas poziom, którego nigdy później nie prześcignęłp. Film pełnił funkcję terapeuty. W kinie Polacy odreagowywali narodowe klęski, płakali nad sobą i śmiali się z siebie. Bogumił Kobiela uprawiał najwyższy rodzaj komizmu, który ociera się o tragizm i przynosi widzowi oczyszczenie ("z samych siebie się śmiejecie").

"Ręce do góry" Skolimowskiego (1967). Zetempowiec Kobiela ucieka przed gigantycznym plakatem z czterookim Stalinem, który grozi mu palcem. "Jezus Maria! Cztery lata liceum! Pięć lat studiów! Wszystko na nic! Wszystko na nic!". Od czasu "Popiołu i diamentu" Wajdy, poprzez genialną kreację Piszczyka w "Zezowatym szczęściu" Munka Kobiela kreuje polskiego konformistę.

Dlaczego ta postać była widzowi tak bliska? Nieszczęście Piszczyka polegało nie tylko na jego miękkim charakterze. Ten Bogu ducha winny człowieczek żyje w epoce, która za dużo od niego wymaga. Wciąż zmieniały się w niej obowiązujące wzorce "dobrego Polaka". Nieustannie coś trzeba było udawać. Piszczyk się stara, ale zawsze źle trafia. I zawsze jest podejrzany. Jak Chaplin. Przez to właśnie jest głęboko ludzki.

Jak niezapomniany kawaler Toledo z "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Hasa. Casanova, który dla oszczędności czasu prowadził dwa romanse naraz i planował trzeci. Po śmierci swojego przyjaciela w pojedynku, myśląc, że to jego dusza puka do niego w nocy, chce zmienić swoje życie. Otwiera w nocy okno i wrzeszczy piskliwie: "Czy zginąłeś?! Czy jest czyściec na tamtym świecie?!". Po czym zakłada włosiennicę, idzie pokutować. Ale powiadomiony, że głos z zaświatów był omyłką, ściąga wór pokutny, poprawia żabot i mówi: "a, no to koniec pokuty!". Postacie kreowane przez Kobielę kochamy za ich wady. Na tym właśnie polega najszlachetniejszy rodzaj komizmu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.