Festiwal Teatralny ?Kontakt" w Toruniu

Rosyjski spektakl ?Czerwoną nitką? - opowieść o tragedii narodu, któremu odebrano tożsamość

Już kilka tygodni przed rozpoczęciem toruńskiego festiwalu w teatralnych kręgach kursowała wiadomość o niezwykłym spektaklu z moskiewskiego Centrum Dramaturgii i Reżyserii pt. "Czerwoną nitką", który ma być wydarzeniem pierwszych dni przeglądu. Nazwisko autora sztuki - Aleksandra Żelezcowa - nie było obce w Polsce, gdański Teatr Wybrzeże wystawił niedawno jego "Dialogi o zwierzętach", które tak naprawdę były dialogami o ludzkich emocjach.

Fanów teatru ze Wschodu zelektryzowała wiadomość, że tym razem Żelezcow wykorzystał folklor rosyjskiej prowincji. W klubie Od Nowa widownia czekała więc na czastuszki, bałałajki i tańce z prysiudami. Ku ogólnemu rozczarowaniu zamiast tancerzy w rubaszkach na scenę wyszło ośmioro młodych ludzi - panowie w smokingach, panie w wieczorowych sukniach - jakby chodziło o koncert w filharmonii. Po chwili chwycili za instrumenty, ale zamiast tęsknych rosyjskich melodii z głośników buchnęła mieszanka jazzu i popularnych szlagierów.

Okazało się, że inspiracja rosyjskim folklorem jest głębsza. Żelezcow opisał autentyczną wyprawę etnograficzną, w jakiej uczestniczył w połowie lat 80. Razem z grupą studentów z Leningradu pojechał w okolice Pskowa, aby szukać śladów tradycyjnej kultury, zapisywać pieśni i dawne obyczaje.

Takie wyprawy do źródeł tradycyjnej kultury są dziś powszechnym zjawiskiem, także w Polsce, gdzie setki młodych ludzi z miast uczą się wiejskich pieśni i zwyczajów. Żelezcow jest jednak daleki od entuzjazmu chłopomanów. W sztuce, która ma formę dziennika podróży, przedstawia rzeczywistość rosyjskiej prowincji. To świat upadających kołchozów, w którym królują bandytyzm i bieda. Ich mieszkańców zniszczyły alkohol i praca ponad siły, państwo pozostawiło ich samym sobie. Kultura tradycyjna? Jaka kultura!? Babka, którą nagabują o pieśni uczestnicy ekspedycji, jest w stanie przypomnieć sobie tylko dwa słowa. Skrzypek nie umie już zagrać nawet jednej czystej nuty, może za to opowiedzieć, jak to było w niemieckiej niewoli.

Młodzi bez korzeni

"Czerwoną nitką" to opowieść o tragedii narodu, któremu odebrano tożsamość. Zamiast świata tradycyjnych wartości bohaterowie natrafiają na szczątki, z których próbują odtworzyć całość. Symbolicznego znaczenia nabiera tytuł spektaklu: w niektórych regionach Rosji czerwoną nitką bliscy wiązali nogi zmarłych, aby nie powrócili między żywych. Tutaj tytułowa czerwona nitka staje się metaforą śmierci tradycyjnej kultury rosyjskiej, którą zmiażdżyła wojna i 70 lat komunizmu. "Nie umiała zaśpiewać żadnej pieśni. Uprawiała za to inną rosyjską narodową dziedzinę twórczości, mianowicie płacz" - opowiada jedna z bohaterek o starej kobiecie, która podczas okupacji prowadzona na szubienicę przeżyła własną śmierć.

Spektakl w reżyserii Władimira Pankowa to zarazem rzecz o młodym pokoleniu Rosjan, które szuka własnych korzeni. Nie jest to łatwa droga: eleganckie stroje i buty wykonawców są powalane błotem, jakby szli do Torunia bocznymi drogami przez wiele dni. Warto jednak iść nawet tysiąc wiorst, żeby stworzyć takie przedstawienie.

Copyright © Agora SA